mimo, że strona zaczęła sobie powoli żyć swoim życiem, nie zapominam, że wszystko związane z pokerem zaczęło się dla mnie właśnie tutaj. Wszystkich zainteresowanych co u mnie słychać zapraszam na świeżo otwarty FP, na którym planuję kontynuować blogerską misję oraz debiutować jako Vloger.
za kilka tygodni wraz z Cuatem, ruszamy z całkowicie nową inicjatywą coachingową - Cu At Coaching.
Tym samym przedstawiam wam kompletą ofertę szkoleniową. Poniżej znajduje się link do formularza rejestracyjnego.
W związku z bardzo dużym zainteresowaniem, rejestracja będzie przebiegać na jego podstawie. Napiszcie w nim
kilka słów o sobie, waszych dotychczasowych osiągnięciach oraz o motywacji, z powodu których chcecie uczestniczyć
w naszym szkoleniu.
Chcemy aby jakość i wykonanie szkolenia było na jak najwyższym poziomie, dlatego wyselekcjonujemy grupę o podobnych
umiejętnościach - tym sposobem skorzystacie z niego najbardziej!
Zakwalifikowani uczestnicy otrzymają od nas wiadomość z informacją o konieczności wpłaty zadatku, aby potwierdzić swój udział.
Cena podstawowego pakietu:
1500zł/500$ - Cena promocyjna przy zgłoszeniu w ciągu pierwszych 72h od wystawienia oferty (do 26.07 (sobota) godz. 19:30)
2000zł/650$ - Podstawowa cena
Ilość miejsc: 30
__________________________________________
Szkolenie ZAAWANSOWANE:
29.08, 17:00 - 3.09, 12:00
obejmuje:
12-15h wykładów w formie seminarium + 15h warsztatów dla zaawansowanych
5 noclegów, pełne wyżywienie, przerwy kawowe, impreza integracyjna,
Możliwość zapewnienia odpłatnego dojazdu z/do Gdańska.
Atrakcje dodatkowe:
Basen, jacuzzi, fitness, tenis stołowy, kręgle, bilard.
Cena podstawowego pakietu:
4500zł/1500$ - Cena promocyjna przy zgłoszeniu w ciągu pierwszych 72h od wystawienia oferty (do 26.07 (sobota) godz. 19:30)
5000zł/1650$ - Podstawowa cena
Ilość miejsc: 8
___________________________________________
Treść niniejszego ogłoszenia nie stanowi oferty handlowej w rozumieniu Kodeksu Cywilnego.
regularnego bloga piszę obecnie na innym serwisie, ale ze względu na sentyment nie mogę patrzeć jak ta strona umiera. Postanowiłem, że przekleje tutaj mój ostatni wpis.
Ten miesiąc zaczął się niesamowitą przygodą – wyjazdem na PCA, w którym uczestnictwo było moim marzeniem od kiedy zacząłem przerzucać się żetonami. Niestety Atlantis Resort bardzo mnie rozczarował – stary pięciogwiazdkowy moloch, którego targetem jest amerykańska klasa średnia, a celem – dojenie z niej tyle kasy ile to tylko możliwe. Nie będę się rozpisywał o absurdach, które rządzą tym hotelem, skwituje to tylko zdaniem – „kapitalizm chłopcze nie ma litości nawet dla marzeń”.
Mimo wszystko dzięki wygranej Dominika, wyjazd zasługuje na to żeby go umieścić na mojej liście:
Mój pokerowy "Bucket list":
1. Spróbowanie Kopi Luwak (pozycja honorowa),
2. Zobaczenie Singapuru,
3. Spróbowanie raftingu wysokogórskiego,
4. Spróbowanie dowolnej odmiany surfingu na Bali.
5. Usłyszeć "Can't hold us" na żywo.
6. Zagrać w PCA.
*Na listę wpisuję rzeczy które miały miejsce po 1.09.13
Pod wpływem tego jak runnuję od powrotu z Karaibów, zacząłem przeglądać swoje stare bazy danych. Trafiłem na sam początek, kiedy to 4 lata temu myśląc, że pozjadałem wszystkie rozumy, będąc butny i arogancki do granic możliwości, uważałem się za lepszego gracza niż jestem teraz, a byłem BE rb grinderkiem na nl25, który ledwo co łączył koniec z końcem. Jak widać wtedy powinienem aplikować do Team Pro Online, miałbym pewnie większe szanse na to niż obecnie – nie żebym pił do pewnego jegomościa .
„(...) to co zawsze będę powtarzał początkującym graczom, to to, żeby nie analizowali na siłę, nie grali miliona rozdań w trzy miesiące tylko, żeby zrozumieli samą ideę tej gry. Co oprócz pieniędzy może nam dać, co z niej możemy wynieść oraz to, żeby w downswingach nie doszukiwali się tylko tego, że przegrywają pieniądze i czuli żal do softu, że znów sprzedaje im takie niekorzystne rezultaty, tylko żeby doszukiwali się w nich własnych błędów, zapamiętywali je i eliminowali.”
Wiele osób, które rozmawia ze mną o etyce pracy, mindsecie czy o życiu stwierdza, że musiałem przeczytać „setki” poradników. Prawda jest taka, że nigdy nie przeczytałem od deski do deski innej książki) niż klasycznej prozy (wstyd się przyznać, ale pokerowej również. To właśnie powieści nauczyły mnie jak żyć. Mario Puzo oraz Alistair MacLean pokazali mi jak ważna jest rodzina i przyjaciele, Prus i jego Wokulski – czym jest praca u podstaw oraz gdzie może doprowadzić mężczyznę „zła kobieta” (w tej tematyce „kropkę na i” postawił co prawda Pasikowski w „Psach” ), Hansum i Kuczok wyjaśnili pojęcie biedy i patologii, Bukowski i Houellebecq udowadniali zepsucie nie tylko klasy średniej, a całego społeczeństwa, tymczasem Orwell i Herbert sprawili, że liznąłem trochę „politoligii”.
Jestem relatywnie oczytanym człowiekiem, jestem z tego dumny, ale mam też świadomość, że w dużej mierze jest to zasługa pokera. Nienormowane godziny pracy pozwalają czytać zawsze kiedy ma się na to ochotę, a porządne zarobki sprawiają, że można wygospodarować więcej wolnego czasu dla siebie.
W tym momencie powinno się postawić pytanie – jak można być zorientowanym na krótkookresowe rezultaty w dziedzinie, która przez długi okres czasu sprawia, że jesteś kim jesteś ?
Jak dalej będę utrzymywał w tym wpisie taki styl wypowiedzi to wyjdzie mi z tego niezły bełkot. Już wyjaśniam o co mi chodzi
Jeżeli w trakcie bójki, otrzymujemy bolesny cios i przegrywamy konfrontację to zostaje nam po niej siniak, a w najgorszym wypadku blizna, na ciele albo „duszy”, honorze – nazywajmy to jak chcemy. Następnego dnia jesteśmy nadal tym samym człowiekiem, zastanawiamy się jednak nad kilkoma aspektami dnia minionego:
1. Co było przyczyną tej konfrontacji?
2. Dlaczego ją przegraliśmy?
3. Czy mogliśmy wygrać?
Żyjemy dalej, po jakimś czasie przechodzi nam „moralniak”, wyciągamy wnioski i tyle.
Każdy swing który nas dopada, jest tą metaforyczną bójką. Jego przyczyny mogą być różne, prócz oczywistych takich jak: wariancja (ev), card distribution, zła gra, zmęczenie podczas gry, choroba, zły game selection, przedłużanie sesji - brak stop lossa, ale i stop wina, rozmowy przez skype, przeglądanie fb etc., są jeszcze mniej oczywiste problemy jak: kłótnia z dziewczyną/przyjacielem, choroba bliskiego, brak odpowiedniego „game zone”, a czasem nawet wypalenie zawodowe.
To tyle jeżeli chodzi wyjaśnienie pkt pierwszego. Ja znam przyczyny moich obecnych wyników, wiem dlaczego przegrywam i czy mogłem wygrać.
Jeżeli przeczytałeś ten wpis, sam masz swinga i podejrzewasz, że jedna z w/w rzeczy może być jego przyczyną to napisz poniżej lub na PM może uda mi się Tobie coś podpowiedzieć.
To chyba tyle,
Do następnego…
PS: Nieskromnie powiem – zajebiście dobrałem utwór do tego wpisu!
(…)
Warszawa oraz Otwock
W tych rejonach przygotowaliśmy paczki dla czterech rodzin. Aktywnie w organizacji uczestniczyli Soek, Grimm, Pakuki, Góral wraz ze swoimi życiowymi wybrankami, przyjaciółmi czy też znajomymi.
Pani Jadwiga (48 l.) i Pan Adam (47 l.) mają trójkę dzieci: Oktawię (25 l.), niepełnosprawnego syna Miłosza (17 l.) oraz adoptowaną córkę Marlenę (12 l.). Przyczyną trudnej sytuacji jest rozwijająca się od pięciu lat choroba chłopca (choroba Hallervordena-Spatza, nieuleczalna choroba mózgu). Koszty leków pochłaniają znaczną część dochodów, a na rehabilitację Miłosza już nie starcza. Główny lek, który Miłosz musi codziennie przyjmować kosztuje około 1300 zł. Mimo to, rodzina stara się zachować optymistyczne nastawienie do życia. Nie skarżą się na swoje życie i problemy, bo mogą na siebie liczyć. Pięcioosobowa rodzina mieszka w małym, dwupokojowym mieszkaniu. Wymaga ono remontu, aby ułatwić Miłoszowi poruszanie się i normalne funkcjonowanie. Na dochód rodziny składa się głównie pensja Pani Jadwigi, Pana Adama oraz Oktawii (łącznie 3500 zł), zasiłek pielęgnacyjny (153 zł) oraz świadczenie przyznane na adoptowaną Marlenę (1000 zł). Po odliczeniu kosztów utrzymania mieszkania oraz leczenia dochód na jedną osobę to jedynie 436 zł. Rodzina najbardziej potrzebuje maty rehabilitacyjnej, ponieważ nie stać jej na taki wydatek, a jest to niezbędna rzecz. Będzie też wdzięczna za meble, które pozwolą na stworzenie Miłoszowi własnego kąta: szafa narożna oraz półki ścienne. Członkowie rodziny podkreślają, że najważniejsze dla nich jest zapewnienie dobrego życia niepełnosprawnemu chłopcu, ponieważ z każdym dniem choroba Miłosza się pogarsza.
Relacja Soeka:
Cała akcja przebiegła bardzo sprawnie. Tak na marginesie to bez kobiecej ręki nie wyobrażam sobie zapakowania takiej ilości paczek. Bez mojej ukochanej to paczki by dostali chyba na wigilię. O 17:00 pojawiliśmy się pod blokiem rodziny. Pan Adam przywitał nas z uśmiechem na twarzy. Nie wiedział chyba co powiedzieć, kiedy zobaczył samochód dostawczy pełen paczek. Sąsiedzi, którzy widzieli nas niosących paczki pytali czy się przez przypadek nie przeprowadza. Państwo są znani w całym bloku ponieważ mama Jadwiga pracuje jako gospodarz. Mieszkanie bardzo małe, ale domownicy niesamowici. Energia, która biła od tych ludzi dawała kopa. Chłopak Miłosz cierpi na chorobę Hallervordena-Spatza, która kumuluje żelazo w móżdżku przez co traci sprawność fizyczną i wzrok. Nie spodziewałem się, że chłopak tak dotknięty przez los może mieć tyle mocy, chęci i energii do życia. Cały czas się uśmiechał widząc błyszczące srebrne paczki. Mama Jadwiga przywitała nas ciastem i herbatą, po czym otworzyła największą paczkę. Mówiąc „Ja otworzę tą ponieważ czuje co to może być” Jak zobaczyła matę ozonową do rehabilitacji Miłosza powiedziała „o boże w końcu będziesz miał swoją” i się rozpłakała. (Te maty to jakiś popierdolenie jest serio. 5,5k pln za bąbelki pod dupą)
Miłosz wraz z młodszą adoptowaną Marlenką, jak dorwali paczki to papier latał po całym pokoju, a uśmiechy nie schodziły z twarzy. Jeżeli chodzi o okazywanie emocji to nie jest moja mocna strona, ale ten dziwny przedpłaczowy ucisk w brzuchu towarzyszył mi cały wieczór. Miłosz kazał sobie robić zdjęcie z każdą rzeczą nawet olejem Kujawskim :D Marlena 12 letnia ewidentnie przypodobała sobie garderobę. Wzrok latał po paczkach z ciuchami. Torebki, buty, bluzki, okulary tyle szczęścia na raz! Marlenę rodzice zaadoptowali i podejrzewam, że takiego mikołaja to się nie spodziewała. Wdzięczność ze strony rodziców było czuć w całym domu. Cała akcja wiele mnie nauczyła. Inaczej patrzę na cały świat. Zacząłem doceniać i odkryłem ile mogę zrobić dla innych. Uwierzyłem w ludzi i znalazłem fajny narkotyk - pomaganie
Dla rodziny przygotowaliśmy:
13 paczek z żywnością,
2 szafy i półki, ozonową mate rehabilitacyjną,
5 paczek z odzieżą i obuwiem,
5 paczek kosmetyków,
5 paczek środków czystości i trochę słodyczy.
Pani Magdalena (32 l.) i Pan Dariusz (40 l.) wychowują dwie córki: Anię (9 l.) i Karolinę (6 l.). Pani Magdalena jest w ciąży - już za miesiąc w rodzinie pojawi się kolejna córeczka. Z tego względu, obecnie cała rodzina utrzymuje się tylko z pensji Pana Dariusza. Rodzina nie radzi sobie z wydatkami na żywność i opłatami za mieszkanie, przez co mocno się zadłużyła. Nadchodzące wydatki, związane z pojawieniem się niemowlaka, także niepokoją Rodzinę. Rodzina mieszka w małym, jednopokojowym mieszkaniu. Na przychody rodziny składa się pensja Pana Dariusza (1180 zł) oraz zasiłek rodzinny przyznawany na dzieci (212 zł). Po odliczeniu kosztów utrzymania mieszkania, na życie pozostaje zaledwie 140 zł miesięcznie na osobę. Po urodzeniu dziecka ta kwota jeszcze zmaleje. Najważniejsze potrzeby Rodziny to odzież i obuwie dla Ani i Karoliny, oraz żywność. Bardzo ważne jest też łóżko piętrowe. Przy obecnym metrażu mieszkania i kolejnym członku rodziny, bez takiego łóżka rodzinie będzie ciężko funkcjonować w codziennym życiu.
Relacja Grimma:
W niedzielne popołudnie razem z wolontariuszką Szlachetnej Paczki z rejonu warszawskiego Mokotowa wybraliśmy się by obdarować kolejną rodzinę w ramach akcji PPSZP. Zastaliśmy skromnie urządzone, zadbane, jednopokojowe mieszkanie. Zostało one praktycznie zastawione przyniesionymi przez nas paczkami. ‘Czternaście, piętnaście, szesnaście’ - dziewczynki z niecierpliwością liczyły kolejne wnoszone kartony. Widać było wielkie zdziwienie w oczach Pani Magdy - nasza praca wydawała się nie mieć końca.
Pięć minut później Ania i Karolina dostały nożyki w ręce i mogły zabierać się za rozpakowywanie. Co chwilę radośnie i energicznie otwierały nowy prezent, w sekundę zapominając o zawartości poprzedniego. Ich największą uwagę przykuły artykuły szkolne - dziewczynki złapały za blok rysunkowy, kredki i udały się do kuchni. Rodzice nie spodziewali się, że czeka na Nich jeszcze jeden upominek - łóżko piętrowe, bez którego życie rodziny po przybyciu nowego członka - Patrycji uległoby jeszcze większej komplikacji. Oczy Rodziców wypełniły się łzami radości, kiedy wnosiliśmy jego kolejne elementy. Po dostarczeniu ostatniej paczki nastał czas aby pożegnać się z Rodziną. Kiedy Pani Magdzie i Panu Dariuszowi brakowało słów by opisać swoją wdzięczność, inicjatywę przejęły Ania i Karolina obdarowując Nas efektami swoich kuchennych prac.
Dla rodziny przygotowaliśmy:
1 paczkę z artykułami szkolnymi
9 paczek z żywnością
4 paczki z chemią
2 paczki z ubraniami dla całej rodziny
3 paczki z produktami oraz ubraniami dla nienarodzonej jeszcze Patrycji
3 paczki z upominkami dla całej rodziny (Kosmetyki dla Pani Magdaleny i Pana Dariusza, klocki dla Karoliny oraz gry planszowe dla Ani).
Łóżko piętrowe dla dziewczynek.
Pani Anna (58 l.) i Pan Stanisław (56 l.) są rodziną zastępczą dla swoich wnucząt Kasi (15 l.) i Marcina (13 l.). Rodzina prowadzi małe gospodarstwo rolne, sami muszą opłacać KRUS. Rodzice Kasi i Marcina nie pomagają w żaden sposób. Po tym jak ich mama wyszła z domu z dnia na dzień, dziadkowie walczyli o prawo opieki nad nimi, bo jak sami mówią, nie wyobrażają sobie oddać ich do domu dziecka. Żyją bardzo skromnie w jednopokojowym domku bez łazienki i bieżącej wody ale bardzo się kochają. Pan Stanisław choruje na cukrzycę. Rodzina utrzymuje się z niewielkich i niestałych dochodów z gospodarstwa oraz zasiłku na dzieci. Na jednego członka rodziny wypada ok 435 zł, ale z tych pieniędzy muszą jeszcze opłacić zaległe i bieżące składki w KRUS. Rodzina będzie wdzięczna za każdą pomoc, przede wszystkim potrzebują żywności i zimowych butów dla dzieci, marzą o kuchence z piekarnikiem do pieczenia ciast, ponieważ ich kuchnia węglowa nie ma możliwości pieczenia.
Ta rodzina niestety nie wyraziła zgody na kontakt z darczyńcą, więc Pakuki zawoził ją tylko do magazynu, poniżej wklejam relację wolontariuszki oraz kilka słów podziękowań od Pani Anny oraz Pana Stanisława:
Rodzina była zachwycona prezentami, do końca nie wierzyli, że ktoś ich tak hojnie obdarowuje, wyszukali już przepisy w internecie i zapraszali na ciasto. Dzieciaki były tak podekscytowane, że nawet nie zauważyły, że plecaki nie są puste. Po naszej podpowiedzi i po otwarciu plecaków ich miny były bezcenne.
Co chce Państwu powiedzieć od siebie rodzina:
„Bardzo nam się podobało i strasznie nas to ucieszyło i zdziwiło bo nie mogliśmy w to uwierzyć i bardzo nas to uradowało. Bardzo jesteśmy wdzięczni, że tak nas Państwo obdarowali, takimi pięknymi rzeczami i cieszymy się z tego, że spełniły się nasze marzenia. Dziękujemy, po prostu brak słów, jak to okazać i bardzo jesteśmy uradowani, super paczka i jeszcze raz bardzo serdecznie dziękujemy i życzymy wszystkiego najlepszego z okazji BOŻEGO NARODZENIA i Szczęśliwego Nowego Roku. Dziękujemy”
Dla rodziny przygotowaliśmy:
1 paczka z chemią,
1 paczka z prezentami dla dzieci (oddzielnie zapakowane)
1 paczka dla dziadków
5 paczek z żywnością
Pani Ania (42 l.) samotnie wychowuje trzech fajnych chłopaków: Piotrka (18 l.), Marka (16 l.) i Krzysia (13 l.) Przyczyną trudnej sytuacji rodziny jest choroba Pani Ani (schizofrenia), która utrudnia znalezienie jej pracy. Mąż Pani Ani nie żyje od wielu lat. Pani Ania mieszka z dziećmi przy rodzicach, zajmując dwa pokoje. Rodzina utrzymuje się z zasiłków i renty Pani Ani (łącznie 1039 zł). Odliczając koszty ponoszone na utrzymanie mieszkania i leki (łącznie 530 zł) pozostaje zaledwie 127 zł na osobę. Tak niski dochód sprawia, że rodzina ledwo wiąże koniec z końcem. Pani Ania aktywnie szuka pracy. Rodzina najbardziej potrzebuje żywności. Dużym odciążeniem dla rodziny może być zakup opału na zimę. Pani Anna będzie również wdzięczna za kuchenkę mikrofalową, ponieważ chłopcy wracają o różnych porach do domu i to ułatwiłoby jej podawanie im ciepłych posiłków.
Marcin pomimo tego że miał bardzo napięty kalendarz w grudniu (festiwal w Pradze) zdecydował się wesprzeć naszą akcję jako darczyńca, współorganizator oraz „negocjator”. Udało mu się uzyskać dla naszej inicjatywy wsparcie finansowe od PokerStars w kwocie 4 000$. Podobnie jak w przypadku rodziny przygotowanej przez Pakukiego, rodzina Górala również nie wyraziła zgody na kontakt z darczyńcą. Poniżej kilka słów od wolontariusza, Marcina oraz samej rodziny:
Rodzina rozpakowywała prezenty z uśmiechem na twarzy, z prezentu na prezent zaczęły pojawiać się łzy w oczach. Kulminacją było rozpakowanie świątecznej skrzyni z życzeniami i dodatkowymi prezentami dla członków rodziny. Chłopcy nie mogli opanować radości widząc sprzęt grający, a Pani Ania nie zdejmowała z siebie kurtki zimowej, jaką dostała w prezencie. Pani Anna jest również wdzięczna za kuchenkę mikrofalową, ponieważ chłopcy wracają o różnych porach do domu, w związku z czym będą mogli sami sobie podgrzewać obiad.
Co chce Państwu powiedzieć od siebie rodzina:
Pani Ana ze łzami w oczach powiedziała, że spełniły się jej wszystkie marzenia i jest najszczęśliwszą osobą na świecie.
Na koniec kilka słów „na szybko” od Górala, w dniu wylotu do Pragi:
[12:20:42] Goral: btw, moja Wolontariuszka powiedziała, że nasza paczka była najlepsza ze wszystkich
[12:20:45] Goral: także git
[12:21:26] Goral: niestety rodzina była bardzo niesmiała i wstydziła się i nie chciała zdjęć i kontaktu z darczyńcą, więc relacji nie mam poza telefoniczna
[12:21:38] Goral: ale bardzo sie cieszyli
Legnica
W tej miejscowości Waszym przedstawicielem był Idziu – „Dinozaur wśród Dinozaurów” Polskiego środowiska pokerowego. Wraz z małżonką oraz przyjaciółmi przygotowali absorbującą paczkę dla rodziny, która od kilku miesięcy wychodzi z bezdomności.
24. + Pokaż tekst +
Pani Anna (30 l.) i Pan Piotr (43 l.) są rodzicami 3-miesięcznej Dagmary. Rodzina jest w trudnej sytuacji od 4 lat, czyli od czasu, kiedy są razem, głównie ze względu na brak własnego lokum. Ponadto, Pan Piotr od wielu lat cierpi na astmę, ma z tego tytułu orzeczoną niepełnosprawność w stopniu umiarkowanym i ciężko jest Jemu znaleźć pracę, którą będzie w stanie wykonywać mimo choroby. Trzyosobowa Rodzina mieszka w małym, jednopokojowym mieszkaniu. Na przychody składa się zasiłek stały z MOPS dla Pana Piotra (przyznany ze względu na zły stan zdrowia), zasiłek okresowy dla Pani Anny oraz zasiłek rodzinny na dziecko, łącznie kwota 933 zł. Po odliczeniu opłat za media i leki na osobę pozostaje dochód w wysokości 258 zł. Rodzina potrzebuje żywności oraz zimowej odzieży. Ponadto bardzo przydałyby się meble do kuchni, ponieważ obecnie rzeczy kuchenne trzymane są w kartonach.
Relacja wolontariusza:
Państwo Anna i Piotr byli bardzo zaskoczeni rozmiarami pomocy, jaką otrzymali. Wyrazili niezmierną wdzięczność, że ktoś zadał sobie tyle trudu, żeby przygotować dla nich prezent. Ilość paczek była tak duża, że nie otwieraliśmy wszystkich wspólnie z Rodziną, w szczególności, że byli trochę onieśmieleni. Rodzina ucieszyła się bardzo z ubrań dla małej Dagmary. Buty na zimę dla Pani Anny, których zdobycie w odpowiednio małym rozmiarze wymagało sporo wysiłku i poszukiwań, pasowały idealnie.
Co chce Państwu powiedzieć od siebie rodzina:
Państwo Anna i Piotr chcieliby przekazać serdeczne podziękowania Darczyńcom za okazane wsparcie. "Nie wiem jak możemy się odwdzięczyć" - powiedział Pan Piotr.
Dla rodziny przygotowaliśmy:
- żywność,
- artykuły chemiczne, kosmetyki
- odzież, obuwie
- kołdrę
- meble kuchenne
Świdnica oraz Kamienna Góra
Tutaj 3 paczki przygotowywali Underrated oraz Zuber.
Pani Dorota (35 l.) samotnie wychowuje dwie urocze córki: Karolinę (14 l.) oraz Emilię (8 l.) W maju 2013 roku Pani Dorota rozwiodła się z mężem, który okazał się hazardzistą oraz znęcał się psychicznie i fizycznie nad Rodziną. Cała sytuacja bardzo destrukcyjnie wpłynęła na relacje w Rodzinie, która pozostaje pod stałą opieką psychologa. Pani Dorota stara się być dla córek jak najlepszą matką. Często jednak nie jest w stanie zapewnić im podstawowych potrzeb. Mimo tego, że pracuje i otrzymuje od bliskich niewielką pomoc, jest Jej bardzo ciężko. Wychowywanie dorastających córek to dla kobiety nie lada wyzwanie. Potrzeby wciąż się zwiększają, a sytuacja materialna nie zmienia się. Trzyosobowa Rodzina wynajmuje dwupokojowe mieszkanie z dostępem do kuchni i łazienki. Na dochód Rodziny składa się wynagrodzenie Pani Doroty (1500 zł), alimenty na córki (600 zł) oraz zasiłek rodzinny (212 zł). Po odliczeniu kosztów mieszkania (955 zł), Rodzinie pozostaje ok. 450 zł na osobę. Niestety dodatkowo Pani Dorota ma wysokie zaległości w opłatach za mieszkanie. Najistotniejszymi potrzebami Rodziny jest żywność, materiały szkolne oraz odzież dla dziewczynek.
Relacja Underrated:
Do tej rodziny pojechaliśmy jako drugiej, więc już wiele nas nie mogło zaskoczyć. Trafiliśmy do schludnego mieszkania wynajmowanego przez rodzinę. Od razu dało się poznać, że to rodzina po przejściach i pierwszy raz biorą udział w takiej akcji, gdyż widać było lekkie skrępowanie cała sytuacją nawet, gdy nożyczki poszły w ruch. Oczywiście standardowo najbardziej ucieszone z tego wszystkiego były dzieci (Monster High robi robotę). Po Pani Dorocie widać było, że jest w lekkim szoku i powiedziała nam, że nie spodziewała się, że ktokolwiek ich wybierze. Myślę, że prawdziwą radość po otrzymaniu tej paczki zaczęła sie dopiero po naszym wyjściu. „Dziękuję Państwu jeszcze raz, jestem bardzo zadowolona a dzieci zaskoczone i szczęśliwe. Nie spodziewały się takich prezentów. Dziękuję jeszcze raz i w naszym imieniu proszę podziękować Darczyńcy” - To sms od Pani Doroty do wolontariusza.
Do rodziny pojechało 6 paczek:
2 z żywnością,
1 z chemia,
1 z materiałami szkolnymi, 1 z garnkami,
1 z odzieżą i pościelami.
Oczywiście standardowo każdy dostał też prezent, o który prosił Mikołaja.
Pan Stefan (45 l.) i Pani Czesława (37 l.) wychowują trójkę dzieci: Władysława (7 l.), Marię (15 l.) oraz Ryszarda (17 l.). Przyczyną trudnej sytuacji Rodziny jest choroba Ryszarda i Władysława, którzy cierpią na autyzm dziecięcy. W lipcu Pan Stefan zrezygnował z pracy, ponieważ znajdowała się ona za daleko od domu (ok. 400 km), a chciał być bliżej rodziny. Po tym zarejestrował się w Urzędzie Pracy i szuka innego zatrudniania, gdyż wyraża gotowość do podjęcia kolejnej pracy, jak tylko nadarzy się okazja. Pani Czesława nie może podjąć pracy ze względu na opiekę nad dziećmi, a poza tym uczy się, aby lepiej opiekować się chorymi synami, którzy wymagają szczególnej opieki. Pięć osób mieszka w jednopokojowym mieszkaniu, w którym nie ma łazienki. Aby połączyć mieszkanie z łazienką na korytarzu Pan Stefan planuje zrobić remont, na który potrzebuje materiałów budowlanych. Na przychody Rodziny składają się zasiłek rodzinny (318 zł), zasiłek pielęgnacyjny z dodatkiem (233 zł) oraz świadczenie pielęgnacyjne (820 zł). Po odliczeniu kosztów mieszkania (522 zł) i kosztów leczenia (80 zł), dochód na osobę to 169 zł miesięcznie. Rodzina najbardziej potrzebuje żywności, ubrań na zimę i przyborów szkolnych dla dzieci.
Relacja Underrated:
Druga rodzina bardzo mnie ujęła, widać było, że naprawdę potrzebowali tej pomocy. Warunki mieszkaniowe mieli bardzo skromne, ja nawet nie wyobrażam sobie, że można tak mieszkać. W kilkunastometrowym pokoju mieszka 5 osób. Pomieszczenie jest tak małe, że gdy przywieźliśmy rozkładane fotele dla małżeństwa (wcześniej spali na podłodze) to nie było ich gdzie postawić. Gdy przyszło do otwierania paczek, kontrolę nad wszystkim sprawował najmłodszy członek rodziny, który już po wniesieniu pierwszej paczki nie mógł się doczekać z otwieraniem i to on chyba najbardziej cieszył sie z całej akcji. Po wyrazach twarzy rodziców też dało się zaobserwować, że podarowaliśmy im trochę szczęścia mimo, że dzień wcześniej dowiedzieli się, że zostało im odebrane świadczenie pielęgnacyjne, które stanowiło na chwilę obecną ponad 50% ich przychodów.
Do rodziny pojechało 8 paczek :
3 z żywnością,
1 z odzieżą,
1 z chemią do domu,
1 z wyposażeniem typu kołdry i pościele,
1 z materiałami szkolnymi.
Jako jedną paczkę policzyliśmy profile, płyty gipsowe i drzwi, dzięki którym rodzina będzie w stanie powiększyć odrobinę swoje mieszkanie kosztem korytarza i zabudować przejście do łazienki. Dodatkowo każdy członek rodziny dostał od nas osobisty prezent o jaki prosił.
Pani Anna (35 l.) i Pan Michał (35 l.) wychowują wspólnie ośmioro dzieci: Magdę (16 l.), Kasię (15 l.), Iwonę (13 l.), Dawida (12 l.), Wiktorię (10 l.), Mirka (8 l.), Zosię (5 l.) i Stasia (4 l.). Przyczyną trudnej sytuacji Rodziny jest małe mieszkanie oraz niewystarczające dochody z pracy Pana Michała. Dodatkowo Rodzina zmaga się z chorobą Mirka, który cierpi na epilepsję i zapalenie stawów kolanowych. Rodzina mieszka w dwupokojowym mieszkaniu, w starej kamienicy. Pan Michał pracuje jako robotnik budowlany. Pani Anna opiekuje się dziećmi. Rodzina utrzymuje się z pracy Pana Michała (2000 zł) i zasiłków (1800 zł). Po opłaceniu mieszkania (810 zł.) i leków dla Mirka (30 zł) na życie pozostaje 296 zł na osobę. Dodatkowo Rodzina spłaca kredyt wzięty na remont mieszkania, który też wpływa na obniżenie domowego budżetu. Rodzina najbardziej potrzebuje ubrań i butów dla dzieci oraz kołder.
Relacja wolontariusza (Zubereq nie czuł się na siłach żeby sam napisać ):
Paczkę zawieźliśmy wraz z Państwem w sobotę rano. Po wniesieniu paczki zajęły calutki pokój! Mimo to dzieci energicznie zabrały się za rozpakowywanie pięknie zapakowanych pudełek. Pani Iwona nie mogła się nadziwić z powodu ilości i jakości pomocy. Zachwycona była kołdrami, ręcznikami i pozostałymi produktami, które bardzo wesprą codzienne obowiązki. Dzieci chwytały przeznaczone dla nich prezenty i wybiegały do drugiego pokoju szybciutko je rozpakować. Nie sposób opisać radości każdego z nich!
Co chce Państwu powiedzieć od siebie rodzina:
Serdeczne podziękowania i życzenia wesołych Świąt Bożego Narodzenia oraz szczęśliwego Nowego Roku.
Rodzinie przygotowaliśmy 27 paczek:
5 z żywnością
4 z chemią
2 z przyborami szkolnymi
5 z artykułami domowymi (ręczniki, kołdry, koce)
11 z odzieżą oraz prezentami dla poszczególnych dzieci
Koszalin
W przygotowaniu tej paczki, pomagała nam moja znajoma wraz ze swoimi uczniami
Pani Grażyna (49 l.) i Pan Tadeusz (52 l.) wychowują trójkę dzieci: Martynę (12 l.), Zuzannę (8 l.) i Mateusza (3 l.). Przyczyną trudnej sytuacji rodziny są problemy z zatrudnieniem Pani Grażyny i Pana Tadeusza. Podejmują oni prace sezonowe, zwykle na umowę zlecenie, ale niestety mieszkają w miejscowości, gdzie jest duże bezrobocie. Brak środka transportu ogranicza możliwości znalezienia przez nich pracy w większym mieście. Pięcioosobowa rodzina mieszka w dwupokojowym mieszkaniu stanowiącym część starego, poniemieckiego domu. W mieszkaniu jest skromnie, ale czysto i schludnie. Ogrzewane jest piecem na drewno, w kuchni jest kuchenka kaflowa. Na przychody rodziny składa się pensja Pani Grażyny (1550 zł) - umowa zlecenie Pani Grażyny kończy się w tym miesiącu. Pan Tadeusz stracił pracę w zeszłym miesiącu i jeszcze nie otrzymał zasiłku dla bezrobotnych. Wydatki mieszkaniowe obejmują 424 zł. Łączny dochód rodziny na osobę wynosi 225 zł. Rodzina najbardziej potrzebuje odzieży zimowej i żywności. Wśród największych potrzeb rodzina wymienia także środki czystości.
Relacja Wolontariusza:
Kiedy przyjechaliśmy do Rodziny z paczką, było już ciemno i padał śnieg. Pani Grażyna była szczerze zdziwiona, że ktoś dzwoni do drzwi, ponieważ nikogo się nie spodziewała. Dopiero kiedy otworzyła i zobaczyła wolontariuszy z paczkami, nie mogła uwierzyć, że dzieje się coś tak pozytywnego. Wnieśliśmy pudła do kuchni, ale okazało się, że jest ich tak dużo, że część trzeba wstawić do pokoju. Po naszych zachętach Pani Grażyna z Mateuszkiem zaczęli rozpakowywanie paczki od pudeł z żywnością. Okazało się, że jest tam mnóstwo słodyczy, ale też bardzo przydatnych konserw, makaronów, herbat i innych produktów. Kiedy do rozpakowywania paczki dołączyła reszta Rodziny, okazało się, że są tam też środki chemiczne, dzięki którym Mateusz będzie mógł się teraz brudzić bez ograniczeń, bo będzie w czym prać i czym myć - jak stwierdziła Pani Grażyna. Zuza zachwyciła się artykułami szkolnymi, ale największą radość miał z nich Mateusz. Od razu chciał dostać kartkę i namalować dla nas jakiś obrazek. Pan Tadeusz stwierdził, że teraz głowa będzie go bolała nie ze zmartwień, tylko od myślenia, gdzie to wszystko pochować i poukładać. Rozpakowywanie paczki sprawiło Rodzinie wielką radość, olbrzymią przyjemnością było patrzeć jak cieszy ich każda rzecz. Członkom Rodziny trudno było powiedzieć, co ucieszyło ich najbardziej, ponieważ każdy produkt był dla nich bardzo potrzebny, wybrany z myślą o drugim człowieku, przemyślany. Kiedy wychodziliśmy od Rodziny, na ich twarzach gościły uśmiechy, ciągłe jeszcze niedowierzanie i wzruszenie, że nieznani im Darczyńcy tak bardzo im pomogli.
Co chce Państwu powiedzieć od siebie rodzina:
Rodzina chciałaby bardzo gorąco podziękować za wspaniałą paczkę, która stanowiła dla nich wielką pomoc. Pani Grażyna i Pan Tadeusz powtarzali, że to niewiarygodne i nigdy w życiu nie spodziewaliby się takiego prezentu, przygotowanego specjalnie dla nich. Rodzina zadeklarowała chęć przekazania podziękowań dla Darczyńcy, a dzieci, szczególnie Mateusz, obiecały, że przygotują rysunek dla Darczyńcy
Dla rodziny przygotowaliśmy 11 paczek:
5 z żywnością
2 z chemią
1 z artykułami szkolnymi
3 z odzieżą oraz drobnymi prezentami
Bielsko Biała:
Poniżej rodzina, dla której paczkę przygotowywał Nakai:
Rodzina składa się z 6 osób. Rodzice Pani Agata (40 l.), Pan Grzegorz (47 l.), syn Andrzej (18 l.), Kamil (17 l.), Anna (13 l.), Emilia (10 l.). Rodzina mieszka w starym domu, który udało się w dużej części wyremontować. Małżeństwo jest bardzo zaradne, ale ich pensja nie wystarcza na wyprawki dla dzieci oraz odzież i obuwie. Aktualnie rodzina od kilku lat boryka się z problemami finansowymi. Przychody z pracy wynoszą 2800 zł, z czego 920 zł stanowią miesięczne rachunki. Dochód więc na jedną osobę w rodzinie wynosi 313 zł/mc. Jeszcze w zeszłym roku pani Agata była kierowcą tirów, więc jej pensja wystarczała na remont domu i spłatę kredytu. Jednak 4 dzieci i mąż, który nie długo po tym miał poważny wypadek w zakładzie (zmiażdżenie stopy) zmusiło Panią Agatę do rezygnacji z tej pracy. Na dzień dzisiejszy Pani Agata pracuje jako sprzątaczka. Od października sprząta jeszcze w drugiej firmie. Czasem pomagają jej w pracy młodsze córki, które mogą spędzić ze swoją mamą więcej czasu. Pan Grzegorz po rehabilitacji stopy wrócił do zakładu, jednak przydzielono mu inne stanowisko (mniej płatne). Synowie: Andrzej i Kamil stają się coraz bardziej samodzielni jednak chodząc jeszcze szkoły nie są w stanie wspierać finansowo swoich rodziców. Rodzina najbardziej potrzebuje odzieży i obuwia, w szczególności dla dzieci, oraz okularów dla Kamila.
Relacja wolontariusza:
Rodzina była bardzo pozytywnie zaskoczona Szlachetną Paczką. Nie spodziewali się takiej jej ilości i zawartości. Dzieci z początku bardzo nieśmiało otwierały prezenty, jednak widząc prezenty dla siebie i słodycze promieniały radością. Rodzice nie mogli uwierzyć, że darczyńca tak hojnie przygotował paczkę pamiętając o wszystkich potrzebach. Pani Agata wzruszyła się na wieść o nowej lodówce. Przygotowała dla darczyńcy oraz wolontariuszek podarunek w postaci kartek świątecznych wypisanych przez wszystkie dzieci
Co chce Państwu powiedzieć od siebie rodzina:
To jest niesamowite, że są na tym świecie tak dobrzy ludzie. Chcielibyśmy zaprosić i poznać Darczyńcę oraz podziękować mu osobiście za ten wielki wkład, który wniósł w pomoc naszej rodzinie.
Poniżej Nakai opisuje co przygotowaliśmy dla rodziny:
Tegoroczna edycja SP była pierwszą w jakiej wzięliśmy udział. Mimo, iż wcześniej nie obyło się bez wątpliwości czy damy rady/czy to wypali/czy znajdziemy czas, zdecydowaliśmy, iż cel jest na tyle istotny, że dokładamy naszą cegiełkę. Na nasze szczęście trafiliśmy bardzo sympatyczną i kontaktową panią wolontariusz, co z pewnością ułatwiło nam kompletowanie wszystkiego co wybrana rodzina potrzebowała. A potrzeb było sporo - od podstawowych artykułów żywieniowych do okularów na bardzo skomplikowaną wadę wzroku. Na szczęście dzięki pomocy najbliższych udało nam się kupić WSZYSTKO o co rodzina poprosiła - w sumie zapakowaliśmy 12 ciężkich pudeł, w które zmieściło się m.in. kilkanaście kilo ryżu, mąki, cukru, kilkanaście litrów mleka, paczek makaronu i kaszy, konserw mięsnych, dżemów, niemal wszystkich podstawowych produktów kosmetyczno-chemicznych, a także ubrania dla każdego członka rodziny i prezenty dla dzieciaków i - na wszelki wypadek - sporo słodyczy. Największy i zapewne najmniej spodziewany przez Naszą Rodzinę prezent niestety nie został przez nas zapakowany, ale fakt posiadania nowej lodówki na pewno w jakimś stopniu to rekompensuje
Tarnów
Tutaj przygotowaniem paczek zajmował się Ciastek oraz co ciekawe – rodzice Makana (który aktualnie przebywa w Tajlandii)
Pani Agnieszka (38 l.) i Pan Janusz (42 l.) wychowują czwórkę dzieci : Wiolettę (17 l.) , Wiktorię (11 l.) , Przemysława (9 l.) i Julię (7 l.). Trudna sytuacja rodziny wynika z utraty stałej pracy przez Pana Janusza, która nastąpiła we wrześniu. Od tamtej pory sytuacja materialna rodziny bardzo się pogorszyła. Mimo nieustannych poszukiwań, Pan Janusz pozostaje bez stałej pracy. Również pani Wioletta nie może znaleźć nic na cały etat. Pracuje dorywczo. Rodzina mieszka w trzypokojowym mieszkaniu. Na przychody rodziny składają się zasiłki (1700zł) oraz zarobki z dorywczej pracy Pana Janusza i Pani Agnieszki (1700 zł). Kwota pozostała po opłaceniu rachunków (405 złotych na osobę) utrudnia finansowe utrzymanie rodziny. Pomimo trudności w domu panuje bardzo ciepła atmosfera. Rodzice robią wszystko aby zapewnić swoim dzieciom jak najlepsze dzieciństwo. Rodzina najbardziej potrzebuje podstawowych produktów tj. żywności i środków czystości. Dzieci będą bardzo wdzięczne za wszelakie materiały szkolne.
Relacja Ciastka:
Paczkę przygotowaliśmy wspólnie z moją rodziną i moim przyjacielem. W domu zaplanowaliśmy jakiego rodzaju produkty przygotujemy i przystąpiliśmy do działania. Udaliśmy się do sklepu z listą, która miała nam przyspieszyć zakupy. Wydawać by się mogło, że nie jest to trudne i czasochłonne zajęcie, ale nic z tych rzeczy.
Zdecydowaliśmy się wybrać tę konkretną rodzinę, ponieważ jest to rodzina zdrowa, zdolna do pracy, która prawdopodobnie ostatnio przeżywa gorsze chwile, potrzebująca wsparcia i dalszej siły do walki.
Od wolontariuszki dowiedzieliśmy się, jakie marzenia mają dzieci i postanowiliśmy je spełnić. Dwie młodsze dziewczynki prosiły o gry planszowe/edukacyjne. Kupiliśmy im bardzo popularną grę "Monopol" oraz zestaw 50 gier. Rodzina liczy sześć osób i gry oferują wszystkim domownikom miłe spędzenie czasu ze sobą. 9 letni chłopiec jak większość młodych chłopców kocha grę w piłkę nożną, marzył o ochraniaczach do gry w piłkę. Otrzymał ochraniacze oraz bardzo fajną piłkę Umbro. Najstarszej dziewczynce bardzo brakuje telewizji. Jej pragnieniem było posiadać dekoder dvbt i taki właśnie otrzymała.
Potrzebą rodziny również był pomoce szkolne. Wyposażyliśmy dzieci w zeszyty, bloki, kleje, piórniki, kredki, farbki i wiele innych. Jesteśmy przekonani, że dzieciom w najbliższym czasie niczego z tego typu rzeczy nie zabraknie.
Lodówka rodziny trochę się psuła i zamrażalnik był zbyt mały. Problem został przez nas rozwiązany i dostarczono rodzinie nową lodówkę.
Byliśmy bardzo szczęśliwi przygotowując paczki dla tej rodziny.
Życzymy im szczęścia, rodzinnego ciepła i ciągłej siły do walki.
Przygotowaliśmy:
6 paczek z żywnością (po reakcji wolontariuszy chyba przesadziliśmy z wagą)
1 paczka z chemią
1 duża paczka z prezentami dla dzieci i pomocami szkolnymi
lodówka
Pani Teresa (36 l.) i Pan Robert (39 l.) stanowią bardzo ciepłe i kochające się małżeństwo. Wspólnie wychowują 4 dzieci: Klaudię (14 l.), Kamila (11 l.), Patrycję (4 l.) i Natalię (2 l.). Wkrótce po urodzeniu Natalii, Pani Teresa została zwolniona z pracy, wtedy też rozpoczęły się problemy z utrzymaniem rodziny i spłatą zaciągniętego na wykończenie domu kredytu. Sytuacja rodziny jest poważna, ponieważ wynagrodzenie Pana Roberta zostaje w większości zajęte przez postępowanie komornicze. Ze względu na problemy ze spłatą kredytu, większość środków zostaje przeznaczonych na pokrycie kosztów komorniczych, rodzina obawia się także licytacji ich rodzinnego domu. Obecnie rodzina utrzymuje się z niskiej pensji Pana Roberta (1180 zł) i zasiłku rodzinnego przydzielonego na dzieci (526 zł). Rodzinie bardzo trudno jest zaspokoić podstawowe potrzeby gdyż po odliczeniu kosztów utrzymania na jednego członka rodziny przypada 194 zł. Rodzina najbardziej potrzebuje żywności, środków czystości oraz obuwia zimowego dla dzieci.
Relacja wolontariusza:
Wszystkie rzeczy sprawiły ogromną radość. Choć, z każdym kolejnym otwarciem paczek euforia wzrastała. Zabawki ucieszyły najmłodszych, rodzice byli bardzo usatysfakcjonowani z ogromnej ilości chemii gospodarczej, butów dla dzieciaków i kapci. Markowy plecak i torba ucieszyły dwójkę najstarszych dzieci.
Co chce Państwu przekazać wolontariusz:
Serdecznie dziękuję za przekazaną rodzinie pomoc, pełne zaangażowanie i poświęcony czas. Paczki były bardzo dobrze zabezpieczone i pięknie udekorowane. Pozdrowienia i podziękowania dla pana Dawida. Z całą pewnością zapraszamy do kolejnej edycji. Zapewniam, że większa ilość rodzin może z sukcesem zostać obdarowana przy udziale pani Zofii.
Co chce Państwu powiedzieć od siebie rodzina:
Rodzina jest bardzo wdzięczna za okazaną pomoc. Jest to duże odciążenie ich budżetu, w związku z czym nadchodzące święta będą na pewno dla nich spokojniejsze.
Lublin
W tym roku w rejonie lubelskim był największy problem z darczyńcami. Dlatego, mimo, że z pokerzystów jedynym przedstawicielem PPSP w Lublinie był nasz gwiazdor znany jako Kajtusz aka CUatToCoAktualnieShipuje zdecydowałem, że z pomocą lokalnego koordynatora SZP zorganizujemy tam 4 paczki
Pani Klaudia (18 l.) mieszka z mamą, Panią Beatą (49 l.) oraz dwiema siostrami: Sandrą ( 16 l.) i Nikolą (11 l.). Od czasu rozstania się rodziców przed trzema laty (ojciec nadużywał alkoholu), odpowiedzialność za rodzinę spadła na barki Pani Klaudii. Pani Beata nie jest w stanie zająć się domem ani podjąć pracy z powodu zaników pamięci. Jej choroba nie została jeszcze zdiagnozowana przez lekarzy, jednak podejrzewają oni padaczkę lub chorobę Alzheimera. Osiemnastoletnia Klaudia uczęszcza do liceum, co uniemożliwia jej podjęcie pracy. Rodzina nie może także liczyć na wsparcie ze strony ojca dziewczynek, który cierpi na alkoholizm. Czteroosobowa rodzina mieszka w dwupokojowym mieszkaniu. Do jej dyspozycji jest także mała kuchnia oraz toaleta. Na dochód rodziny składają się alimenty oraz zasiłek rodzinny na dzieci, co razem daje kwotę 1907 zł. Po opłaceniu rachunków i czynszu (1224 zł) oraz kosztów leczenia (140 zł) pani Beaty, na jedzenie i inne wydatki pozostaje im ok. 134 zł na osobę. Jako najważniejsze potrzeby rodzina wymienia środki czystości, gdyż są to produkty codziennego i częstego użytku. Potrzebne jest także obuwie dla Nikoli i Pani Beaty.
Relacja oczami Wybranki Kajtka:
Summa summarum wyszło nam 25 paczek.
Najwięcej naszej uwagi, miejsca i środków pochłonęły rzeczy, które uznaliśmy za priorytetowe - zimowa kurtka, 3 pary ciepłych kozaków, czapka i szalik, 2 kołdry, poduszki i pościele. Oprócz tego kupiliśmy mnóstwo żywności- zarówno rzeczy potrzebnych na co dzień jak makaron, ryż czy konserwy, jak i takich, na widok których uśmiechnęła się szczególnie najmłodsza buźka - budynie, kisiele, Nutella. Zadbaliśmy o taką ilość, by dziewczyny przez możliwie długi czas miały codziennie z czego zrobić obiad.
Pozostałe środki wydaliśmy na różnego rodzaju chemię: proszek do prania, płyny do naczyń i inne preparaty czyszczące, a także mydła, gąbki i inne gadżety do higieny osobistej.
Kupiliśmy też karmę dla psa. Spodziewaliśmy się większego czworonoga, a na miejscu zastaliśmy zwierzaka rozmiarem niewiele przekraczającego dużego kota :D także z tym też będą mieć spokój przez długi, długi czas
Zadbaliśmy też o to, by poza zabezpieczeniem podstawowych potrzeb rodziny uczynić ich święta prawdziwie świątecznymi - Za pozostałe "drobne" kupiliśmy ok 3kg cukierków, dorzuciliśmy wigilijne sianko i kartkę świąteczną. Wszystko opakowane w ogromny cukierek
Do tego każda z dziewczyn dostała prezent o jaki prosiła - były to perfumy, a dla najmłodszej (11l.) wybraliśmy piękny pamiętnik. Dorzuciliśmy też paczuszkę z biżuterią i dodatkami (tzw. "przecenowe łupy" lub nieudane, nigdy nie przymierzane prezenty moje i koleżanek) z której każda wybrała coś dla siebie. "Woooooooow" usłyszane podczas otwierania tej paczki szczególnie mnie usatysfakcjonowało, bo mój gust kwestionował niektóre elementy zawartości, ale zgodnie z naszymi nadziejami - ktoś inny bardzo się z nich ucieszył.
Do wniesienia prezentów zwerbowaliśmy 2 dodatkowe osoby, problemem okazały się wąskie drzwi czego nie doszacowaliśmy ale po lekkich kombinacjach wszystko udało się dostarczyć.
Rodzina najpierw lekko zdystansowana i zawstydzona szybko zmieniła nastawienie i wraz z ilością otwieranych prezentów wzrastał też entuzjazm dziewczyn. Do najstarszej szybko dołączyły się obie siostry i chętnie przecinały tasiemki, rwały papier i zaglądały do paczek. Największą radość sprawiły nam nieśmiałe okrzyki zachwytu, szczególnie po odpakowaniu rzeczy, które uznaliśmy na priorytetowe. Uważam, że sprawiliśmy rodzinie sporo radości co, do której spodziewam się, że była większa niż okazywana przy - bądź co bądź - obcych im osobach.
Na koniec otrzymaliśmy świąteczną kartkę z podziękowaniami i dziewczyny zrobiły sobie z nami pamiątkowe zdjęcie.
Generalnie zaopatrzyliśmy wszystkie potrzeby wskazane przez rodzinę z pominięciem jednostki centralnej. Uznaliśmy bowiem, że komputer nieumiejętnie używany to jedynie zjadacz czasu, który nie wnosi nic pozytywnego.
Odbiór całej akcji jest bardzo pozytywny, doręczenie prezentów sprawiło nam bardzo dużo radości, podobnie jak pozytywne reakcje rodziny. Sądzę, że w przyszłym roku również chętnie przyłączymy się do akcji przygotowując Kajetańską Paczkę.
Pani Monika (37 l.) i pan Jarosław (37 l.) są małżeństwem od 9 lat, wspólnie wychowują dwójkę dzieci: Marysię (7 l.) Jasia (4 l.) Pani Monika od 2006 roku pozostaje bez stałej pracy, ponieważ musi opiekować się synem, który choruje na autyzm oraz astmę oskrzelową (m.in. inhalacje, wizyty u lekarzy). Jaś jest na takim etapie leczenia, że jeśli teraz nie da się z siebie 100%, to dziecko straci szansę na poprawę zdrowia. U Marysi również zdiagnozowano astmę oskrzelową. Z tych powodów rodzina miesięcznie na leczenie dzieci wydaje kilkaset złotych, a mimo to nie jest w stanie w pełni opłacić rehabilitacji syna. W tej chwili utrzymują się w głównej mierze z zarobków pana Jarosława, który pracuje poza miejscem zamieszkania, co niestety niesie za sobą dodatkowe trudności i koszty. Na dochód rodziny składają się: pensja pana Jarka (1800 zł), zasiłek rodzinny (183 zł) oraz pieniądze na dożywianie (130 zł). Po opłaceniu wszystkich rachunków (810 zł) i opłat za leczenie dzieci (300 zł) na życie pozostaje niewiele (250 zł na osobę). Dodatkowo rodzina ma zaciągnięty kredyt w wysokości 18 000 zł. Pieniądze zostały przeznaczone na doposażenie mieszkania oraz na uregulowanie zaległości związanych z wydatkami bieżącymi. Do spłaty pozostało jeszcze 9000 zł. Najważniejsze potrzeby rodziny to obuwie i środki czystości. Na pewno ucieszą się z małego biurka, którego nie są w stanie zakupić, a dzieci go bardzo potrzebują do nauki.
Nie dostałem niestety do tej pory relacji od Wolontariusza, jak tylko to się zmieni to update'uje wpis.
Pani Agnieszka (40 l.) i pan Mariusz (45 l.) są rodzicami szóstki dzieci: Magdy (20 l.), Damiana (19 l.), Klaudii (17 l.), Karoliny (15 l.), Mateusza (14 l.) i Michała (10 l.) . Przyczyną trudnej sytuacji rodziny jest utrata stałej pracy przez pana Mariusza, gdyż zdiagnozowano u niego guza podstawy czaszki. Pani Agnieszka od lat zajmuje się domem i dziećmi, z których dwójka jest niepełnosprawna (Damian - upośledzenie umysłowe w stopniu umiarkowanym, Mateusz - nie słyszy od urodzenia). Dwa lata temu stracili syna, który umarł z powodu choroby nowotworowej. Najstarsza córka Magda studiuje dziennie i za dobre wyniki otrzymuje stypendium naukowe. Ośmioosobowa rodzina mieszka w niewielkim domu, który dzielą z inna rodziną. Na przychody rodziny składa się renta Damiana (610 zł), stypendium Magdy (600 zł) i zasiłki na dzieci (1295 zł). Łączny dochód rodziny to 270 zł osobę. Rodzina najbardziej potrzebuje żywności, środków czystości oraz kompletu pościeli.
Z dostarczeniem tej paczki wiąże się nie lada historia…:
„Niestety nie mam zdjęć tej rodziny, gdyż wolontariuszka zapomniała wziąć aparatu, ubolewam nad tym ogromnie. Pokrótce opowiem historię tej rodziny, którą usłyszałam od wolontariusza:
Rodzina została włączona do projektu w ostatniej chwili, wolontariusze dowiedzieli się o niej od znajomej osoby. Największa trudność polegała na tym, że rodzina mieszkała 170 km od magazynu, w okolicach granicy z Ukrainą (rejon był w okolicy Lublina), jednak wolontariusze postanowili jej pomóc i zmobilizowali się, żeby ją odwiedzić. Po wywiadzie okazało się, że rodzina jest w bardzo trudnej sytuacji, dlatego nie było żadnych wątpliwości, żeby została włączona do projektu. Pani Agnieszka okazała się być osobą niezwykle skromną, wymieniała tylko najważniejsze rzeczy, wolontariusze dopytywali o konkretne rzeczy.
A przechodząc do historii ze zdjęciami. Zadzwoniła do mnie wolontariuszka w piątek wieczorem z prośbą o dostarczenie paczek w sobotę rano do magazynu, gdyż udało im się na wtedy zorganizować transport do rodziny. Okazało się, że wolontariusze dodatkowo we własnym zakresie zorganizowali dla rodziny łóżko, gdyż ktoś miał na zbyciu w dobrym stanie, a było jeszcze potrzebne tej rodzinie. Przyznaję, że musieliśmy dokończyć tworzenie paczki, bo nie była jeszcze gotowa. Udało nam się po wielu trudach spakować paczkę, co robiliśmy do 5 w nocy, gdyż jeszcze nie mieliśmy zakupionych wszystkich rzeczy, więc trzeba było wszystko dopracować.
Dotarcie do magazynu w sobotę rano okazało się ogromnym wyzwaniem z powodu pogody, jakoś udało się dojechać. Jak tylko dotarliśmy to paczki zostały przepakowane i ruszyły do rodziny. Wolontariuszka dopiero jak była u rodziny zorientowała się, że nie wzięła aparatu. Po powrocie opowiadała jak droga była fatalna. Z rozmowy z wolontariuszką wiem, że podczas podróży gubili kilkakrotnie trasę, kilka razy się zakopali. Na szczęście udało im się dojechać. Jak widać wolontariuszka nie jest osobą, która jest osobą emocjonalną. Zapewniła mnie, że wszystko było idealnie. Powiem szczerze, że sama ubolewam nad tak skromną relacją. Liczyłam na to, że więcej rzeczy zostanie opisane, chociażby upominki dla poszczególnych członków rodziny.”
Kilka słów od Wolontariusza:
Paczka jaką otrzymała rodzina wywołała wiele wzruszeń i była dla rodziny dużym szokiem. Nie spodziewali się tak wielu rzeczy. Pytani co im sprawiło najwięcej przyjemności zgodnie odpowiadali, że wszystko: kołdry, pościel, nowe kurtki dla chłopców, żywność, środki czystości i artykułu szkolne. Jak zwykle najbardziej przy otwieraniu paczki szaleją najmłodsze pociechy, a ich radość i entuzjazm udziela się wszystkim dookoła.
Podziękowania od rodziny:
Z całego serca dziękujemy za te wszystkie rzeczy. Nigdy w życiu nie spodziewaliśmy się, że ktoś nam okaże tyle serca. Wszystko na pewno się przyda. Życzymy naszym Darczyńcom dużo zdrowia i Wesołych Świąt!
W paczce znalazła się żywność:
Kawa rozpuszczalna i sypana; Herbata; Makarony, 10 kg cukru; Oleje; Konserwy mięsne i rybne w dużej ilości; płatki czekoladowe, duża ilość słodyczy i ciastek; mąka 12kg.
Środki czyszczące: Proszki do prania do białego i do koloru; płyny czyszczące; płyny do mycia naczyń; Szampon, Pasty do zębów, Szczoteczki do zębów; Żele myjące;
Odzież: zakupiono kurtki zimowe dla chłopców;
Pomoce szkolne: Zeszyty, Bloki, Kredki, Farbki, Plastelina, Papier kolorowy, Nożyczki, Klej, Piórnik, Plecak chłopięcy, Przybory do pisania - wszystko w większej ilości;
Wyposażenie mieszkania: 2 komplety poduszki z kołdrą, pościel, ręczniki dla każdego członka rodziny.
Upominki dla każdego członka rodziny: Michał - czapka z daszkiem (bejsbolówka), Matusz - profesjonalne słuchawki do komputera, Karolina - biżuteria, Klaudia - spodnie, Damian- dresy, Magda - spodnie, Mariusz - kosmetyki, Agnieszka - perfumy.
Wszystko zapakowaliśmy do 9 dużych pudeł.
Pan Jan (46 l.) i pani Ewa (28 l.) wychowują dwójkę dzieci: Seweryna (6 l.) i Annę (1 l.). Rodzina znajduje się w trudnej sytuacji z powodu braku stałego zatrudnienia. Pan Jan jednak pracuje dorywczo i stara się zapewnić podstawowe potrzeby rodziny. Pani Ewa na co dzień opiekuje się dziećmi, jeszcze przez rok nie będzie mogła podjąć pracy zarobkowej. Czteroosobowa rodzina mieszka w małym mieszkaniu dwupokojowym z kuchnią bez łazienki. Na przychody rodziny składa się dochód pana Jana z prac dorywczych (1000 zł) oraz zasiłek rodzinny na dzieci (183 zł). Po opłaceniu rachunków za mieszkanie na osobę łączny dochód wynosi 240 zł, co pozwala na zaspokojenie podstawowych potrzeb. Rodzina najbardziej potrzebuje żywności, środków czystości i odzieży dla dzieci.
Relacja z dostarczenia i rozpakowywania paczki przez rodzinę:
Pierwszą osobą, która nas zobaczyła, był Seweryn, wracający właśnie od kolegi. Chłopiec widząc nas pobiegł do domu poinformować rodziców, że Mikołaj przyjechał. Strażacy razem z Mikołajem pomogli przynieść paczki. Pani Ewa, Seweryn i córeczka Ania rozpakowywali paczki oraz imienne prezenty. Seweryn widząc kredki, wziął je do ręki i powiedział "Dostałem kredki, będę mógł kolorować.". Malutka Ania usiadła sobie koło pudełka w którym leżał misio, spoglądając na mnie i Mikołaja, wyciągnęła go i się przytuliła do niego. Pan Jan i pani Ewa bardzo dziękują za ubrania i buty dla dzieci, oraz za pralkę, dzięki której pani Ewa nie będzie musiała prać ręcznie. Małej Ani spodobał się misio, a Sewerynowi wyścigówka, nie mógł rozpakować pudełka, lecz gdy się z nim uporał, podszedł do małej Ani i dał jej by się nim pobawiła.
Co chce Państwu przekazać wolontariusz:
Bardzo dziękuję za współpracę i przekazaną pomoc. Zaskoczyło mnie najbardziej zaangażowanie w tworzenie paczki. Życzę wesołych Świąt Bożego Narodzenia. Niech Państwu błogosławi Panienka z Dzieciną w każdym dniu.
Co chce Państwu powiedzieć od siebie rodzina:
Chcielibyśmy Państwu ogromnie podziękować za tak okazałą paczkę. Nie spodziewaliśmy się, że otrzymamy aż tyle rzeczy, dziękujemy za WSZYSTKO i życzymy wesołych Świąt.
W zawartości paczki były:
Żywność: Tutaj, 10kg cukru, 8 kg mąki; konserwy, makaron, kasza, ryż, olej. Wszystko w większych ilościach; Zakupiliśmy również mleko zastępcze, soczki i przeciery dla małej Ani oraz płatki kukurydziane dla Seweryna.
Środki czystości: Zakupiono proszek do prania do rzeczy kolorowych i białych, szampony, żele myjące, pasty do zębów; Kupiliśmy pieluszki jednorazowe, chusteczki nawilżające, szampony dla dzieci
Z odzieży były dresy, piżama, spodnie dla Seweryna oraz śliczna różowa kurteczka dla Ani.
Obuwie: Zakupiliśmy buty dla Seweryna.
Pomoce szkolne: Z pomocy szkolnych zakupiliśmy bloki techniczne i rysunkowe, kredki, plastelinę, farby, przybory do pisania: ołówki, długopisy; Papier kolorowy.
W wyposażeniu mieszkania kupiliśmy: ręczniki, kołdrę z poduszką oraz koc
Specjalne upominki zostały oddzielnie zapakowane: Dla Seweryna był to samochód wyścigowy na baterie, Mała Ania dostała pluszaka - słonika. Natomiast Pani Ewa i Pan Jan - zestaw kosmetyków.
Zakupiliśmy również pralkę z gwarancją na 5 lat.
czas zacząć prawdopodobnie najdłuższy wpis jaki kiedykolwiek napisałem...
Magiczna liczba 166 – właśnie tylu osobom pomogliście w tym roku. Łącznie paczki otrzymało 35 rodzin w: Poznaniu, Koninie, Zielonej Górze, Pleszewie, Tarnowie, Lublinie, Legnicy, Warszawie, Otwocku, Koszalinie, Świdnicy, Kamiennej Górze oraz Bielsku Białym.
Poznań:
W stolicy Wielkopolski przygotowaliśmy paczki dla 8miu rodzin. W przygotowaniach aktywnie brali udział Marta, Mejwon oraz Orfraire oraz kilku moich znajomych. Poniżej opisy, zdjęcia i kilka zdań komentarza:
Pani Dagmara (31 l.) i Pan Tomasz (32 l.) wychowują 3 dzieci: Magdalenę (10 l.), Zuzannę (6 l.) oraz Amelię (4 l.). Rodzina boryka się z chorobą Pani Dagmary - neuroboleriozą, która uniemożliwia jej podjęcie pracy. Mimo to pomaga innym dzieciom, których rodzice są w trudnej sytuacji finansowej, działając w świetlicy środowiskowej. Pan Tomasz pracuje bardzo dużo, aby zapewnić byt Rodzinie. Magdalena jest chora na astmę, co wiąże się z dodatkowymi wydatkami, a Zuzanna i Amelia mają alergię. Pięcioosobowa Rodzina mieszka w dwupokojowym mieszkaniu. W łazience brakuje grzejnika, co sprawia, że w pomieszczeniu jest bardzo zimno. Na przychody Rodziny składa się pensja Pana Tomasza (1220 zł) i zasiłki (804 zł). Po zapłaceniu rachunków za mieszkanie i leki(2321 zł), Rodzinie nic nie pozostaje na życie, co sprawia, że nie wykupują wszystkich potrzebnych lekarstw. Rodzina ma zaległości z opłatami za gaz w kwocie 700 zł. Wśród najważniejszych potrzeb rodzina wymieniła odzież, obuwie oraz kołdry. Te rzeczy są niezbędne, zwłaszcza zimą.
Biedna, „zwykła”, polska rodzina z szarej jeżyckiej kamienicy - to była moja pierwsza myśl, gdy przekraczyłem próg ich mieszkania. Kiedy wnieśliśmy wszystkie paczki, zaczęliśmy od wręczenia imiennych prezentów dla dziewczynek – jak łatwo przewidzieć radość była olbrzymia. Małe dzieci powodują, że momentalnie znika „krępująca atmosfera”, one się szczerze cieszą, nie ważne czy w paczce jest lalka, płaszczyk czy zgrzewka ryżu.
Rodzinie przygotowaliśmy:
27 paczek z żywnością, chemią, ubraniami
5 kołder i poduszek
2 jednoosobowe tapczany dla dziewczynek
Pani Irena (59 l.) mieszka samotnie w dwupokojowym mieszkaniu. Przez 33 lata była pielęgniarką. Niezwykle ceniła sobie to, że w swojej pracy może nieść pomoc innym. 3 lata temu przewróciła się w swoim mieszkaniu i uszkodziła bark, miednicę oraz kolano. Niestety, nie uzyskała kompleksowej pomocy i od tamtej pory nie jest w stanie opuszczać o własnych siłach swojego mieszkania. Obecnie Pani Irena utrzymuje się jedynie z niewielkiej renty (840 zł). Z trudem wystarcza to na pokrycie podstawowych potrzeb. Po odliczeniu kosztów stałych (mieszkanie, rachunki, lekarstwa) zostaje jej zaledwie 240 zł. Pani Irenie dodatkowo pomaga pielęgniarka środowiskowa, która codziennie ją odwiedza i robi jej zakupy. Pani Irenie z wielkim trudem przychodzi mówienie o swoich potrzebach. Nie są one wielkie, gdyż zapytana o najważniejsze wymieniła przede wszystkim żywność i odzież. Prosi również o jakiś niewielki zestaw garnków, gdyż te, które ma obecnie są mają już kilkanaście lat i są poprzepalane.
Ktoś mógłby powiedzieć, że pomoc starszej, schorowanej, samotnej kobiecie, która powoli zbliża się do końca swoich dni, nie jest najlepszym wyborem. Kiedy kilkanaście dni temu czytałem opis jej sytuacji, uderzyła mnie ironia jaką poczęstował ją los. Całe życie pomagasz ludziom, po to by się poślizgnąć w mieszkaniu, połamać i stać więźniem w swoim własnym domu.
Przekazanie tej paczki poruszyło mnie najbardziej. Pani Irena bardzo się cieszyła, dziękowała Wam wszystkim wielokrotnie, ale nie to zwróciło moją uwagę. Głos Pani Ireny był dla mnie przejmująco smutny, przepełniony wewnętrznym cierpieniem i po prostu bardzo zmęczony tym wszystkim. Mam nadzieję, że dzięki Wam odzyska Ona trochę radości.
Przygotowaliśmy:
5 paczek z żywnością, chemią oraz odzieżą
Mały komplet garnków
Długopis Parkera – p. Irena o niego nie prosiła. W trakcie ankiety wspomniała, że za młodu kolekcjonowała długopisy i miała kiedyś taki lecz dała go mężowi, który wyjeżdżał za chlebem za granicę ,„żeby pisał listy”. Mąż go gdzieś zostawił i w ten sposób jej „skarb” przepadł. Wraz z Wolontariuszem uznaliśmy, że tego typu drobiazg może sprawić jej olbrzymią radość – mieliśmy rację.
Pani Małgorzata (45 l.) wychowuje dwójkę dzieci: Marię (20 l.) i Tomasza (16 l.) Pani Małgorzata jest samotną matką od narodzin syna Tomka, kiedy mąż odszedł od Rodziny. Parę lat temu Pani Małgorzata straciła dobrze płatną posadę z powodu odmładzania kadry. Nie poddała się jednak, znalazła pracę, ale za bardzo skromne wynagrodzenie, które nie pozwala na zaspokojenie podstawowych potrzeb Rodziny. Przychody Rodziny to pensja Pani Małgorzaty w kwocie 1700 zł na rękę i dorywcza praca córki, studentki w kwocie 150 zł miesięcznie. Syn Jakub choruje przewlekle. Koszty wizyt lekarskich i wykupu leków uszczuplają i tak już bardzo niskie dochody Rodziny. Wydatki na mieszkanie wynoszą 1155 zł na miesiąc. Miesięczny dochód na jedną osobę zamyka się w kwocie 231 zł. Dysponując tak niskimi środkami finansowymi, Pani Małgorzata nie jest w stanie opłacić czynszu oraz pokryć bieżących płatności, związanych z funkcjonowaniem Rodziny. Rodzina najbardziej potrzebuje żywności i środków czystości. Pani Małgorzata będzie również bardzo wdzięczna za odzież dla Tomka, który powyrastał już ze starych ubrań.
Wchodząc do ich mieszkania można by odnieść wrażenie, że ta rodzina nie potrzebuje pomocy. Schludne, czyste, kolorowe mieszkanie, niestety to tylko spuścizna dobrych lat minionych. Jednak mimo obecnych problemów, gołym okiem było widać jakim oparciem jest dla siebie ta trójka. Zostaliśmy przyjęci bardzo ciepło "jak u Cioci" - ciasteczka, herbatka i spokojna miła rozmowa. Rozgadana wolontariuszka wygadała, że jesteśmy darczyńcami, szybko sparowałem to "wyznanie" mówiąc, że jestem Waszym przedstawicielem - Polskich Pokerzystów. Wyjątkowe było, że ta rodzina nie otworzyła wszystkich paczek. Te imienne zostawiła, żeby móc położyć je pod choinką i mieć prezenty w Wigilię - sami żadnych prezentów sobie nie robią, chcieli więc wykorzystać Waszą dobroć, aby radować się prezentami także w same Święta.
Na zakończenie spotkania Pani Magdalena kazała Wam wszystkim podziękować, nie mogąc uwierzyć, że są tacy młodzi ludzi jak Wy. Napisała też krótki list o takiej treści:
„Szanowni Państwo,
Szczerze dziękujemy za wielkie wparcie i mówimy to zupełnie otwarcie.
Jesteście dla nas Ludźmi wspaniałymi a do tego Darczyńcami ogromnymi.
Szanujemy Waszą dobroć okazją i podziwiamy pomoc dla nas niemałą.
Brakuje nam słów, aby dobitnie podziękować i
nie wiemy czym was w zamian obdarować.
Życzymy wspaniałych i rodzinnych Świąt Narodzenia Bożego oraz
Dużo szczęścia i wszystkiego najlepszego!
Wasza Rodzina”
Przygotowaliśmy:
20 paczek z żywnością, chemią i ubraniami
Wykupiliśmy dla całej trójki półroczne bilety na komunikację miejską
Zakupiliśmy podstawowy sprzęt fryzjerski dla Pani Małgorzaty, aby miała większą szansę podjąć dodatkową pracę.
4. Pani Kasia (48 l.) i Pan Przemek (47 l.) wychowują cudowną córkę Olę (13 l.). Rodzina znalazła się w trudnej sytuacji całkiem niedawno, kiedy Pani Kasia straciła pracę. Poszukiwania póki co nie przynoszą rezultatów, ale Pani Kasia jest pełna wiary i optymizmu. Dodatkowym obciążeniem, które pojawiło się niedawno jest anemia córki. Pani Kasia choruje na zaćmę przez co ma problem ze znalezieniem pracy. Z przykrością stwierdza, że kłopot ten z pewnością wynika także z racji jej wieku. Rodzina mieszka w dwupokojowym, wynajmowanym mieszkaniu. Na przychody rodziny składa się pensja Pana Przemka (1800 zł) oraz renta Oli po biologicznym ojcu (1640 zł). Leki dla pani Kasi i Oli to koszt 300 zł miesięcznie. Po odliczeniu wszystkich kosztów na osobę przypada 423 zł miesięcznie. Rodzina najbardziej potrzebuje środków żywności i sprzętu gospodarstwa domowego w postaci garnków. Pani Kasia ma nadzieję, że te święta będą wyjątkowe. Rodzice będą również wdzięczni za odzież dla Oli. Dziewczynka wyrosła już z tego co ma, a zima coraz bliżej.
Dla rodziny przygotowaliśmy:
12 paczek z żywnością oraz chemią.
3 paczki z obuwiem oraz odzieżą
2 paczki z prezentami indywidualnymi
Leki dla Oli
Specjalne produkty żywieniowe wspomagające walkę z anemią
Garnki i patelnię
Pan Jan (58 l.) i Pani Anna (37 l.) wychowują wspólnie czwórkę dzieci : Franciszka (10 l.), Katarzynę (8 l.), Tomasza (7 l.) i Zofię (3 l.). Trudna sytuacja Rodziny utrzymuje się od 3-4 lat. Głównym powodem pogorszenia się sytuacji stał się brak stałej pracy zarówno u Pani Ani, jak i u Pana Jana. Pracują oni na umowę zlecenie i mimo wielu prób nie mogą znaleźć stałego zatrudnienia. Sześcioosobowa Rodzina mieszka w trzypokojowym mieszkaniu. W jednym dość ciasnym pokoju śpi czwórka dzieci, w drugim Pan Jan z Panią Anią. Pan Jan w miarę swoich możliwości stara się remontować mieszkanie. Rodzina żyje bardzo oszczędnie i szanuje każdy grosz. Troje z dzieci Pani Anny i Pana Jana chodzi do szkoły podstawowej, a najmłodsze z nich jest w domu. Na przychody Rodziny składa się pensja Pana Jana, który pracuje jako konserwator zabytków na umowę zlecenie (1000 zł) oraz pensja Pani Ani, która pracuje jako redaktor również na umowę zlecenie (1000 zł). Otrzymują również dodatek szkolny w wysokości 93 zł na każde z uczących się dzieci. Łączna suma przychodów wynosi 2279 zł. Po opłaceniu rachunków (800 zł) na jednego członka Rodziny przypada 247 zł. Najważniejszymi potrzebami są: łóżko piętrowe, gdyż jedno z dzieci wyrasta z łóżeczka. Pokój, w którym śpią wszystkie dzieci jest zbyt mały by wstawić kolejne łóżko. Jedynym rozwiązaniem jest kupno łóżka piętrowego, na które nie są w stanie pozwolić sobie na dzień dzisiejszy rodzice. Drugą najważniejszą potrzebą są buty dla dzieci - na zimę są oni przygotowani jednak dzieci nie mają żadnych butów sportowych. Trzecią potrzebą są materiały szkolne, ponieważ dzieci chodzą do szkoły i ciągle ich potrzebują. Rodzina będzie wdzięczna za każdą otrzymaną pomoc.
Ta rodzina również odmówiła bezpośredniego kontaktu z darczyńcą, jednak dostaliśmy bardzo obszerną relację od jej wolontariusza:
W sobotę po południu przekazaliśmy paczki rodzinie, które Państwo przygotowali. Dzieci kompletnie się nie spodziewały, ponieważ rodzice chcieli zrobić im niespodziankę z okazji mikołajek. Kiedy już udało się nam wszystko wnieść do mieszkania maluchy nieśmiało usiadły na krzesłach nie spuszczając oczywiście paczek z oczu. W czasie kiedy rodzice przygotowywali w kuchni herbatę, udało nam się chwilę porozmawiać z dziećmi. Z początku były bardzo nieśmiałe i wystraszone, ale po kilku minutach już się z nami śmiały i opowiadały o szkole. Wypytywały o świętego Mikołaja oraz o to kim my jesteśmy i co jest w tych pięknie zapakowanych paczkach. Na ich buźkach można było zaobserwować zdziwienie, że i o nich Mikołaj pamiętał. Kiedy usiedliśmy już wszyscy razem, rodzice nie ukrywali wzruszenia tuląc swoje dzieci namawiali nas do zjedzenia przygotowanego przez nich ciasta. Długo nie dałyśmy się prosić, bo ciacha wyglądały pysznie i jak się okazało tak samo pysznie smakowały. Za naszą namową dzieci w końcu podeszły do paczek by je rozpakować. Ostrożnie usiadły i chwilę przyglądały się zarówno paczkom, jak i nam. Widząc to powtórzyłyśmy, że paczki są naprawdę dla nich i mogą, a nawet muszą je rozpakować. Dzieci delikatnie zaczęły zdejmować papier i z każdą minutą ich ciekawość rosła. Kiedy ich oczom ukazały się pierwsze zabawki ogarnęło je istne szaleństwo. Rozerwały karton na strzępy i przekrzykując siebie wołały „Mamo spójrz puzzle” , „Tato samochodziki”, „Jeju mamo Mikołaj pamiętał o wszystkim są kredki i zeszyty i bloki”. Radosnym okrzykom nie było końca. Na koniec rozpakowany został prezent dla rodziców – „Kochanie teraz już będziesz musiał się ogolić, nie masz wyjścia” śmiała się żona. „A i dla Ciebie coś jest, żebyś nam wiecznie młoda była” wtórował jej maż. Kiedy pierwsze emocje opadły rodzice zaczęli nam dziękować, że zupełnie się nie spodziewali, że są bardzo zaskoczeni, że brakuje im słów by wyrazić co teraz czują. Oboje zgodnie stwierdzili, że jeżeli kiedykolwiek będzie potrzebna jakaś pomoc to oni bardzo chętnie, chociażby w taki sposób podziękują za okazane im serce. Wypiłyśmy już herbatę, ale atmosfera panująca w mieszkaniu tych sympatycznych ludzi nie pozwoliła nam po prostu wyjść. Dzieci zaproponowały wspólną zabawę i tak chłopcy zajęli się budową toru i samochodzików, a my jak to na kobiety przystało zajęłyśmy się układaniem puzzli w księżniczki. W międzyczasie dzieci zachęcane przez tatę wypróbowały pióro i dzielnie ćwiczyły swoje podpisy. Nawet najmłodsza z całej czwórki puściła rękę mamy, która dotąd mocno ściskała i przyszła do nas. Nie sposób pominąć widoku dzieci kiedy ich oczom ukazał się telefon. Został on błyskawicznie podłączony do kontaktu. Najstarszy z dzieci dumnie krążył z instrukcją pomiędzy telefonem a torem wyścigowym. Po kilku godzinach pożegnaliśmy się i zostawiliśmy rodzinkę szczęśliwą z wszystkimi prezentami. Dzieci obiecały przygotować rysunki dla Państwa, które w tym tygodniu postaram się odebrać i, jeśli Państwo zechcą, przesłać je na pamiątkę. Muszę przyznać, że cudownie się na to wszystko patrzyło. Tak niewiele potrzeba by sprawić radość tak wielu osobom, by sprawić, że czyjeś święta będą magiczne i piękne.
Ze swojej strony chciałabym podziękować Państwu za cały trud włożony w przygotowanie paczki dla rodziny, którą miałam pod opieką. Daliście Państwo tym ludziom jak i mnie samej nie tylko wiele radości, ale również wiarę w drugiego człowieka i w to, że gdzieś w tym szalonym i pędzącym świecie jest chwila, w której się zatrzymujemy i patrzymy na drugiego człowieka, na jego życie i jego potrzeby. Życzę Państwu magicznych Świąt pełnych miłości i ciepła. Niech radość, którą Państwo sprawili tej rodzinie zagości i w Państwa domach.
Pozdrawiam
Rodzinie przygotowaliśmy:
6 paczek z artykułami spożywczymi oraz chemią
1 paczkę z przyborami szkolnymi
2 paczki z obuwiem dla dzieci oraz drobnymi upominkami
Łóżko piętrowe z wysuwaną dostawką dla 3ciej osoby
Pan Paweł (46 l.) i Pani Beata (47 l.) są rodzicami Michała (23 l.) i Zuzanny (17 l.). Przyczyną trudnej sytuacji finansowej jest utrata pracy przez Pana Pawła w wyniku redukcji stanowisk. Przez rok nie mógł znaleźć stałej pracy. Dochody Pana Pawła stanowiły główne źródło utrzymania Rodziny, dlatego z czasem zaczęły pojawiać się zaległości w opłatach i problemy z zaspokojeniem podstawowych potrzeb. Jednak od 2,5 tygodnia, dzięki Urzędowi Pracy, Pan Paweł pracuje na pełen etat, jako pracownik fizyczny. Wynagrodzenie, które otrzyma, będzie niestety niewielkie (750 zł). Ułatwi ono Rodzinie zaspokojenie podstawowych potrzeb, ale nie pozwoli na spłatę zaległości (3 500 zł). Syn Michał również ma problemy ze znalezieniem stałej pracy. Chwyta się jednak cały czas prac dorywczych i aktywnie poszukuje stałego zatrudnienia. Rodzina mieszka w zniszczonym mieszkaniu, odziedziczonym przez Pana Pawła po zmarłej babci. Łączny dochód Rodziny to 2 400 zł. Składa się na niego: pensja Pani Beaty (1 400 zł), pieniądze z prac dorywczych podejmowanych przez syna Michała (250 zł), a także wypłata Pana Pawła (750 zł). Po opłaceniu rachunków (640 zł), na życie zostaje niewiele (440 zł za osobę miesięcznie). W dodatku Rodzina musi z tych pieniędzy spłacać zaległości za czynsz i prąd. Wśród najważniejszych potrzeb Rodzina wymieniła: żywność oraz odzież i obuwie. Odciążenie rodziny z kosztów zakupu wyżej wymienionych dóbr, pozwoliłoby jej na wygospodarowanie środków na spłatę zaległości. Ponadto, pozwoliłoby na spędzenie beztroskich i szczęśliwych Świąt.
Jako, że ta rodzina nie wyraziła zgody na bezpośredni kontakt z darczyńcami, poniżej umieszczam opis przekazania paczek z perspektywy Wolontariuszki:
Mój opis będzie chaotyczny, ale ciężko napisać opis, gdy w grę wchodzą bardzo silne ludzkie emocje.
Jeśli chodzi o wręczenie prezentów to jak się domyślacie rodzina była bardzo szczęśliwa. Nie spodziewali się, aż tak dużej ilości żywności. Szczególnie ucieszyli się ze środków czystości, które nie były wymienione wśród 3 najważniejszych potrzeb. Pani Beata z Panem Pawłem ciągle pytała się nas kim są ludzie, którzy zorganizowali dla niej taką paczkę. Nie ukrywała łez szczęścia.
Mieliśmy trochę utrudnione zadanie przy rozpakowywaniu prezentów, bo rodzina była pozbawiona światła po wichurach jakie przeszły przez Poznań. Do dyspozycji mieliśmy tylko świeczki i latarki w telefonach. W dodatku Michał był chory i leżał z bardzo wysoką gorączką w łóżku, więc wyszedł do nas tylko na chwilę, żeby zobaczyć prezent dla Niego. Nie będę ukrywać, że był zakłopotany. Muszę jednak napisać, że zarówno kurtka, jak i buty, były nie tylko w idealnym rozmiarze, ale również bardzo mu się spodobały. Powiedział, że dziękuję za to, że są jeszcze tacy ludzie.
Tak naprawdę cała rodzina bardzo cieszyła się z odzieży i obuwia. Wszystkie rzeczy były idealne pod względem rozmiaru, a także naprawdę im się bardzo podobały. Zuza po założeniu butów, nie chciała ich już ściągać. Cieszyła się, że nie będzie musiała już się wstydzić przy koleżankach. Podobnie zareagowała Pani Beata. Powiedziała, że nie byłaby w stanie kupić sobie takich pięknych rzeczy. Płakała ze szczęścia... Powiedziała, że bardzo by chciała razem z Panem Pawłem zapewnić rodzinie szczęśliwe i bogate święta, ale nigdy nie byliby w stanie tego bez Was zrobić.
Ciężko mi jednoznacznie napisać z czego rodzina cieszyła się najbardziej, bo tak naprawdę Wszystko sprawiło im ogromną radość. Przez praktycznie cały czas patrzyli na Paczki z niedowierzaniem. Było ich tak dużo. Pytali się nas również przez cały czas, jak już wspomniałam kim były osoby tworzące Paczkę. Byli pełni wdzięczności, że będą mogli spędzić takie piękne święta a za zaoszczędzone w ten sposób pieniądze, zapłacić zaległości za czynsz. Prosili przekazać Wam ogromne wyrazy wdzięczności. Brakuje mi jednak słów, żeby to wszystko wyrazić. Nie chcę układać tutaj ckliwych opowiadań. Na pewno dla rodziny to był niesamowity bodziec do działania, daliście jej siłę i wiarę, że są dobrzy ludzie, że uda im się zmienić sytuację. Pan Paweł pochwalił się nam, że przedłużono mu umowę w pracy do końca tego roku.
Rodzina wręczyła mi drobny upominek dla Was z kartką. Jego zdjęcie znajduje się w załączniku. Daj znać, w jaki sposób mam Wam przekazać ten drobiazg.
Dla rodziny przygotowaliśmy:
14 paczek z żywnością i chemią
2 paczki z odzieżą o obuwiem
2 paczki ze specjalnymi upominkami
7. Pani Edyta (34 l.) i pan Przemysław (39 l.) wychowują czwórkę wspaniałych dzieci: Krystiana (13 l.), Nikolę (10 l.), Sarę (6 l.) i Roksanę (4 l.). Pani Edyta ze względu na opiekę nad małymi dziećmi nie może podjąć pracy. Jedynym żywicielem rodziny jest pan Przemysław, który pracuje w pełnym wymiarze godzin jako brukarz. Pani Edyta stara się poprawić sytuację rodziny i gdy jest to możliwe podejmuje się prac dorywczych, np. przy inwentaryzacjach, sprzątaniu czy prasowaniu. Rodzina nie traci ducha, wzajemna miłość i przywiązanie powoduje, że łatwiej im znieść trudności życia codziennego. Sześcioosobowa rodzina wynajmuje trzypokojowe mieszkanie, co wiąże się z dużymi wydatkami na czynsz (łączny miesięczny koszt utrzymania mieszkania to 1833 zł). Rodzina starała się o mieszkanie socjalne, dzięki czemu zaoszczędziłaby na opłatach, jednak ze względu na niemożliwość zameldowania w mieście (brak zgody właściciela na meldunek), nie mają szans na przyznanie im takiego mieszkania. Na przychody rodziny składa się pensja pana Przemysława (1360 zł), pensja pani Edyty z prac dorywczych (200 zł) oraz zasiłki (1721 zł). Po odliczeniu kosztów wynajmowanego mieszkania na życie pozostaje niewiele (241 zł na osobę). Jako najważniejsze potrzeby pani Edyta wymieniła odzież i obuwie, ponieważ przy czwórce dzieci nie wystarcza na to pieniędzy. Jako trzecią z najważniejszych potrzeb pani Edyta wymienia żywność, której często brakuje.
Poniżej relacja moich koleżanek, które kompleksowo zajęły się przygotowaniem tej paczki:
„Rodzina powitała nas w okrojonym składzie, Pan Przemysław nie był obecny w domu. Pani Edyta pomagała w zorganizowaniu przetransportowania paczek na 9 piętro, dzieciaki biegały po domu.
Kiedy wnieśliśmy ostatnie paczki zaproszono nas do pokoju, gdzie rozpoczęło się otwieranie prezentów. Na pierwszy rzut poszły paczki indywidualne. Roksana najbardziej ucieszyła się z kucyka i świat dla niej zniknął. Chodziła z nim pod pachą, dziękując każdemu za prezent, rozdając cukierki i przytulając się. Sara ostrożnie oglądała wszystko co otrzymała w paczce, przymierzając ubranka i buty. Nicole bardzo subtelnie oglądała każdą rzecz i zachwyciła się szkolnymi farbkami i pędzelkami. Krystian starszy brat dziewczynek, czekał ze swoją paczką dłuższą chwilę, ale kiedy ją otworzył starannie obejrzał najpierw kurtkę rozkładając i składając ją wielokrotnie. Na widok piłki jego oczy i usta otworzyły się szeroko, a buty koniecznie musiał pokazać mamie. Był przeszczęśliwy na swój delikatny sposób. Pani Edyta na uboczu rozpakowała prezent zatytułowany "Prezent dla Rodziców" uśmiech pojawił się na widok kosmetyków, o które prosiła. Uważnie też sprawdziła prezenty męża, zwracając uwagę na rozmiar butów.
Kolejne paczki wzbudziły umiarkowane emocje, choć kartonik z mąką i perspektywa ciasta na święta wszystkim się bardzo spodobała. Pościele i ręczniki bardzo ucieszyły Panią Edytę, a dzieciaki były zachwycone kolorową pastą do zębów dedykowaną dla maluchów.
To niesamowite jak proste i niespodziewane rzeczy mogą wzbudzić tyle emocji. Wszyscy podziękowali nam za paczki, wolontariuszki zapozowały z rodziną do zdjęcia i pożegnaliśmy się życząc sobie na wzajem wesołych świąt. To była genialnie spędzona niedzielna godzina.”
Dla rodziny przygotowaliśmy:
- 5 - paczki prezentowe, dla każdego dziecka osobno oraz wspólna dla rodziców (w tym ubrania, buty, zabawki i inne specjalne prezenty oraz słodycze)
- 2 - kołdry i poduszki
- 1 - artykuły papiernicze/szkolne
- 4 - chemia
- 8 - spożywcze
Pani Klaudia (30 l.) samotnie wychowuje bardzo zdolną i wesołą córeczkę - Wiktorię (7 l.). Dwa lata temu Pani Klaudia straciła pracę i od tego momentu nie może znaleźć zatrudnienia. Był to bardzo trudny czas dla Rodziny, Pani Klaudia się załamała i musiała rozpocząć terapię grupową. Do dzisiejszego dnia chodzi dwa razy w tygodniu na terapię psychologiczną, jednak nie poddaje się i aktywnie szuka pracy odpowiadając na ogłoszenia. Rodzina mieszka w małym jednopokojowym mieszkaniu. Na przychody składają się różnego rodzaju zasiłki w łącznej kwocie 862zł oraz alimenty na Wiktorię w wysokości 500zł. Po odliczeniu kosztów utrzymania dochód na osobę wynosi zaledwie 186zł. Do najważniejszych potrzeb Rodziny należy kołdra, ponieważ obecna jest już stara i zużyta. Wiktoria bardzo szybko rośnie, dlatego też ważny jest ciepły kombinezon na zimę. Pani Klaudia prosi również o środki czystości, które są bardzo drogie, a przecież niezbędne.
Tę paczkę w całości przygotował Orifraire z rodziną. Niestety Pani Klaudia była zbyt zawstydzona swoją sytuacją aby osobiście spotkać się z przedstawicielem darczyńców. Z krótkiej relacji Wolontariuszki wiem, że Wiktoria była zachwycona taką ilością świątecznych paczek, a jej mama kazała Wam wszystkim mocno podziękować.
Przygotowaliśmy:
5 paczek z żywnością
2 paczki z chemią
2 paczki z prezentami
2 paczki z kołdrą, poduszką oraz pościelą
Konin:
W rejonie Konińskim w tym roku wraz z Paniami Andżeliką, Anią oraz „armią” ich znajomych i przyjaciół przygotowaliśmy 7 paczek. Poniżej relacje, zaznaczę tylko, że Pani Andżelika jest bardzo wrażliwą kobietą stąd też jej relacje są bardzo emocjonalne.
Pani Krystyna (68 l.) i Pan Marian (74 l.) tworzą Rodzinę zastępczą dla czwórki wnuków: Bożenki (13l.), Kacperka (11 l.), Pawełka (8 l.) i najmłodszej Zuzi (2 l.). Mieszka z nimi także mama dzieci - Pani Agata (35 l.), która nie jest w stanie sprawować nad nimi opieki (depresja i niedojrzałość emocjonalna). W zeszłym roku sytuacja Rodziny uległa znacznemu pogorszeniu z powodu problemów zdrowotnych Bożenki (powikłania po wycięciu wyrostka robaczkowego) i Kacperka (chłopiec nie widzi na lewe oko, ma astygmatyzm i zez lewego oka). Pan Marian również choruje (cukrzyca), co dodatkowo utrudnia Rodzinie funkcjonowanie. Rodzina utrzymuje się z niewielkiej emerytury Pani Krystyny, renty Pana Mariana oraz alimentów trójki najstarszych dzieci (łącznie 3230 zł). Ze względu na liczebność Rodziny na życie pozostaje bardzo niewiele funduszy. Po odliczeniu kosztów utrzymania, dochód na jednego członka rodziny wynosi zaledwie 199 zł. Rodzina najbardziej potrzebuje odzieży i obuwia (dzieci dziedziczą po sobie część ubrań i butów, ale one szybko się niszczą) oraz żywności (której ostatnio często brakuje).
Zaskoczenie rodziny ogromne, Pawełek rozpakowując prezenty wciąż krzyczał: nie wierzę, nie wierzę! Opowiadał mi, że w przyszłym roku będzie miał Komunię świętą, i że na pewno nie dostanie tyle prezentów. Wielkie poruszenie kiedy okazało się, że kozaki na Bożenkę były w odpowiednim rozmiarze (42, lat 13) i do tego takie śliczne! Bożenka tuliła mnie długo. Pani Krystyna płakała, niewiele mówiła. Kiedy mięliśmy wyjść powiedziała:
„Bóg zapłać za najmniejszą rzecz, a Ci, którzy mają serca tak wielkie niech wiedzą, że te święta będą dla nas wyjątkowe!”
Pani Małgorzata (42 l.) wychowuje samotnie dwójkę dzieci, Łucję (7 l.) i Kacpra (10 l.). Pani Małgosia od 6 lat choruje na nowotwór tarczycy, z czasem do tego jej serce straciło wydolność, w nodze zrobiła się zakrzepica. Parokrotnie w roku podlega hospitalizacji, każda taka sytuacja wywołuje duży stres u jej dzieci, oboje chodzą do psychologa. Mąż opuścił panią Małgorzatę w chwili, gdy ta zachorowała. Największą trudnością w tej Rodzinie jest stan psychiczny jej członków, jednocześnie uderzająca jest przejmująca dojrzałość i świadomość dzieci, które bardzo troszczą się o matkę. Sytuację rodziny dodatkowo komplikuje kwestia wydolności finansowej. Pani Gosia nie może podjąć pracy stałej poza miejscem zamieszkania - poszukuje więc i podejmuje każdą pracę zdalną; w minionym roku zajmowała się marketingiem internetowym. Rodzina otrzymuje od dłuższego czasu bardzo duże (rzędu 400 zł miesięcznie) rachunki za prąd, tej sytuacji nie zmieniła wywalczona wymiana licznika. W mieszkaniu panuje wilgoć i chłód z powodu przeciekającego dachu, oboje dzieci choruje na astmę. Zdecydowanie warunki, w jakich rodzina żyje, mają zły wpływ na stan zdrowia jej członków. W ostatnim czasie wyniki pani Gosi uległy znacznemu pogorszeniu. Na szczęście w chwilach szczególnie trudnych może liczyć na wsparcie swojej mamy, która przyjeżdża i opiekuje się dziećmi, dba o dom. Rodzina żyje bardzo skromnie w parterowej części domu (1 pokój, kuchnia, łazienka), ze względu na niefunkcjonalność zalewanego przez dziurawy dach I. piętra. Utrzymują się głównie z zasiłków i alimentów, których łączna kwota wynosi 2279 zł. Po opłaceniu rachunków i leków, na codzienne wydatki zostaje im 366 zł/os. Z tych pieniędzy rodzina spłaca kredyt, zaciągnięty w zeszłym roku na zakup węgla, pani Gosia także w trosce o przyszłość dzieci opłaca dodatkowo polisę na życie (wydatek rzędu 56 zł/m-c). Pani Małgorzata bardzo oszczędza, nie kupuje produktów zbędnych - a za takie uważa także słodycze dla dzieci. W zamian dużo czasu rodzina spędza razem, w kuchni - przygotowując i piekąc ciasta, pączki, faworki. Istnieje możliwość, że to skorodowany piekarnik generuje wysokie koszty zużycia prądu, dlatego pani Gosi najbardziej zależy na sprawnej kuchence gazowej z piekarnikiem elektrycznym. Wszystkich członków rodziny bardzo ucieszy żywność. Głowę Rodziny martwi też nadchodząca zima - zakup odzieży będzie dla nich nieocenionym wsparciem.
Ach, te dzieciaki, które nie mogły wydusić z siebie ani słowa. Takie milczenie, a w oczach widać było wszystko czego nie wypowiedziały usta. Pani Grażynka nic nie mówiła, płakała kiedy pomagaliśmy dzieciakom rozpakować paczki. Kiedy trafiliśmy na kurtkę dla niej i Ania kazała jej przymierzyć (bardzo duży rozmiar), usiadła łkając, nie potrafiła wydusić słowa. Łucja zaczęła płakać kiedy zobaczyła domek dla lalek. Pani Grażyna dziękowała bardzo, nie mogła uwierzyć, że tam jesteśmy. Darczyńcom powiedziała:
„Dziękuję za serce i wiarę, której ja nie mam.”
Przygotowaliśmy:
18 paczek z żywnością, chemią, prezentami
Lodówkę
Kuchenkę
Pani Grażyna (50 l.) mieszka wraz z mężem Izydorem (55 l.) oraz dwójką dzieci, córką Martą (17 l.) i Krzysztofem (18 l.). Pani Grażyna i pan Izydor nie mają stałej pracy. Aktywnie jej poszukują, tymczasem imają się prac dorywczych. Posiadają gospodarstwo rolne, które nie przynosi zysków, plony w ostatnich latach są marne oraz cena skupu zmalała. Pole przynosi im średnio 100 zł na miesiąc. Życie na wsi, bardzo daleko od najbliższego miasta jest trudne i nie daje perspektyw. Rodzina stara się polepszyć swój byt poprzez prace dorywcze. Pan Izydor wciąż szuka, pyta, czasem jest pomocą na budowie. Pani Grażyna jest na rencie chorobowej z tytułu cukrzycy i chorób krążenia, pomimo to ima się różnych prac, by dorobić. Obecnie plecie wianki świąteczne z igliwia, latem zbierała ziemniaki na polu. Uśredniając w skali roku, ich dochody to 1792 zł na miesiąc. Pomniejszając tą kwotę o wydatki na mieszkanie (646 zł) oraz leki (380 zł), na członka rodziny przypada 191 zł. Z tej kwoty pani Grażyna musi także zakupić dzieciom bilety na dojazd do szkoły w mieście (ok. 40 km) za kwotę 440 zł co miesiąc. Faktycznie na życie niewiele im pozostaje, są wstanie przeżyć, dzięki pomocy od siostry pana Izydora - daje im jedzenie. Rodzina potrzebuje żywności, by te święta były godne. Dla pani Grażyny najważniejsze jest by dzieci miały ciepłe ubrania i obuwie na zimę. Co dzień stoją na przystanku i mają spory kawałek do domu.
Stąd nie mogłam wyjść. Był już późny wieczór kiedy tam dotarłyśmy. Daleko od miasta, przez ostatnie warunki pogodowe nie było prądu w mieszkaniu od dwóch dni. Pani Grażyna była sama, dzieci poszły do kościoła. Płacz, płacz, płacz - tylko tak mogę to nazwać. Każda rzecz wyjęta z kartonu była dla Pani Grażyny jak ta jedyna, niepowtarzalna, niesamowita i najpiękniejsza na świecie - nawet jeśli był to płyn do naczyń. Rzadko widzi się aż takie emocje, zobaczyła kurtkę dla Marty, bluzę dla Krzysztofa, buty i uklękła na kolanach dziękując Darczyńcom. Ja nie umiałam przestać płakać. Wracając do domu tyle kilometrów wciąż miałam ją przed oczami klęczącą na kolanach z niedowierzaniem, że to dzieje się naprawdę.
Dla tej rodziny przygotowaliśmy 16 paczek z żywnością, chemią, odzieżą oraz artykułami szkolnymi.
Na swój ciężki do opisania sposób to zdjęcie mnie poruszyło. Ilu z was na WFie podczas kopania piły, grania w dwa ognie, kosza czy siatę, przeżywało jedne z lepszych chwil życia, właśnie w tych halówkach za 9,99 z lokalnego rynku czy kiermaszu obuwia?
Pani Dorota (46 l.) żyje samotnie. Od trzech lat choruje na stwardnienie rozsiane. Choroba spowodowała niedowład dolnych kończyn, więc ma ograniczoną swobodę ruchu. Porusza się na pomocą wózka inwalidzkiego. Ciężka sytuacja finansowa sprawia, że nie wystarcza jej pieniędzy na potrzebne leki i rzeczy niezbędne do życia. Pani Dorocie jest bardzo ciężko, ponieważ jej mieszkanie nie jest przystosowane do funkcjonowania w nim osoby niepełnosprawnej. Mieszkanie to znajduje się na ostatnim piętrze budynku, więc utrudnia Jej to wychodzenie na dwór. Były mąż Pani Doroty jest współwłaścicielem mieszkania, co uniemożliwia jego zmianę na inne mniejsze. Syn z kolei uczy się, pracuje i mieszka w innym mieście, więc w codziennych czynnościach może liczyć tylko na skromną pomoc swojej sąsiadki. Mimo chęci, choroba powoduje małe możliwości na rynku pracy. Na przychody składa się renta chorobowa (542 zł), zasiłek pielęgnacyjny (153 zł), dopłaty do mieszkania z MOPR (100 zł) i pomoc finansowa od rodziców (ok. 700 zł). Po odliczeniu kosztów utrzymania (680 zł) i leczenia (700 zł), na życie pozostaje Pani Dorocie zaledwie 115 zł. Najważniejszymi potrzebami o których wspomniała pani Dorota są: pieluchomajtki z których musi codziennie korzystać oraz żywność. Pani Dorota nieśmiało wspomina o nowym odkurzaczu, ponieważ stary nie nadaje się już do użytkowania. Nowy sprawi, że Pani Dorota stanie się bardziej samodzielna.
Tutaj wzruszyłam się bardzo, w drodze do domu Pani Doroty rozmawiałam długo z wolontariuszem prowadzącym.
Kazała mi nie przejmować się jeśli nie zobaczę emocji u Pani Doroty ponieważ jej chęć do życia zamarła dawno temu. Jest zrezygnowana i niewiele mówi. Ja natomiast widziałam emocje, których wolontariusze nie widzieli wcześniej. Zrobiliśmy jej niespodziankę, po cichutku wnieśliśmy wszystkie kartony na 4 piętro i zapukaliśmy do drzwi. Wpuściła nas z niedowierzaniem, kiedy wnieśliśmy już wszystko zadzwoniła po sąsiadkę aby pomogła ze wszystkim (Pani Dorota porusza się na wózku inwalidzkim).
Kiedy otwieraliśmy paczki jedna po drugiej, płakała przy każdym kartonie wciąż powtarzając do sąsiadki: zobacz Kasiu, będziemy miały na czym usmażyć rybę na Wigilię, zobacz Kasiu - odkurzę całe mieszkanie! Kasiu! Ale jak to możliwe?! Płakałam tam ....... może dlatego, że ja miękka jestem
Przygotowaliśmy:
10 paczek z artykułami spożywczymi oraz chemią
Mały komplet garnków
Odkurzacz
Pani Barbara i pan Paweł tworzą ciepły i bezpieczny dom dla szóstki swoich dzieci - Katarzyny (21 l.), Anety (17 l.), Piotra (17 l.), Karola (9 l.), Edyty (5 l.) i Marty (5 l.). Od kiedy pani Barbara straciła przed dwoma laty pracę, głównym żywicielem rodziny został jej mąż. Edyta, Marta i Piotr chorują na astmę oskrzelową i muszą na stałe przyjmować leki. Wraz z wiekiem dzieci, rosną również potrzeby finansowe rodziny. Na przychody składa się pensja pana Pawła (2700 zł) i środki uzyskane z pracy dorywczej pani Barbary (195 zł). W okresie wakacyjnym dwójka najstarszych dzieci zawsze stara się sezonowo pracować, aby choć trochę, odciążyć finansowo rodziców. Po opłaceniu rachunków, podatku (czynszu) i leków pozostaje im dochód jedynie 358 zł na osobę, przez co brakuje im pieniędzy na podstawowe potrzeby. Rodzina często staje przed wyborem czy opłacić rachunki, czy zapełnić lodówkę. Rodzina najpilniej potrzebuje pralki - ta, którą posiadają, ma ponad piętnaście lat i co chwila pomimo napraw przestaje działać. Korzystanie z niej, jest niezbędne przy tak liczebnej Rodzinie. Państwo Barbara i Paweł proszą również o odzież, z szczególnym uwzględnieniem dla dzieci, oraz o środki czystości.
Mój komentarz: przy przekazaniu paczki dla tej rodziny, doszło do lekkiego zamieszania w Konińskim magazynie i paczka wyjechała do rodziny bez drużyny Pani Andżeliki na pokładzie, przez co nie mamy zdjęć ani relacji z tego wydarzenia. Jednak z tego co mi wiadomo, podczas przekazywania paczki miała miejsce jedna wielka euforia, więc lipy nie było
Tej rodzinie przygotowaliśmy 21 paczek plus pralkę. W związku z brakiem relacji Pani Andżelika postanowiła w troszkę obszerniejszy sposób opisać, co zawierają tego typu „paczki”: żywność (herbata, kawa, mąka, cukier, olej, dżem, konserwy mięsne, konserwy rybne, warzywa w puszkach, owoce w puszce), środki czystości (proszek, środki czyszczące, szampony, mydła w płynie, płyny do kąpieli), przybory szkolne (zeszyty, bruliony, kredki, długopisy, bloki rysunkowe, piórniki dla najmłodszych i plecak ), odzież i obuwie (kurtki, bluzy, bluzki, buty, kapcie, kozaki)
Do tego pralka, która była w najważniejszych potrzebach.
Każdy z całej ósemki dostał szczególny upominek, Edytka i Marta dostały wymarzone lalki, Karolowi kupiłam karty z Champions League i klaser do zbierania tych kart (cokolwiek to nie znaczy Piotr i Aneta perfumy, Pani Barbara dostała zestaw kremów przeciwzmarszczkowych, a Pan Piotr otrzymał zestaw męskich kosmetyków. Żałuję bardzo, że nie mogłam tam być, generalnie bardzo mi zależało na tej rodzinie .... ech. Ale pojadę tam w przyszłym tygodniu na bank
Teraz czas na 3 rodziny, dla których paczki przygotowywała drużyna Pani Ani: + Pokaż tekst +
14. Pani Maria (44 l.) mieszka ze swoim mężem, panem Rafałem (46 l.) oraz dwoma córkami, Grażyną (22 l.) i Martą (24 l.). Marta wraz z Arkiem (23 l.) wychowują synka Łukasza (4 l.). Na trudną sytuację rodzinną składają się zdarzenia 2 minionych lat, kiedy pani Maria straciła 3 najbliższe jej osoby - tatę, brata i 4 miesiące temu najmłodszego syna (13 l.). To ostatnie nieszczęście sprawiło, że pan Maria się załamała i wraz z córkami były zmuszone skorzystać ze wsparcia terapeuty. Pani Maria od 4 miesięcy pozostaje na zwolnieniu chorobowym, które jest jej nieregularnie wypłacane przez pracodawcę. Pan Rafał w wyniku zespołu Raynauda, który doprowadził do martwicy prawie całej ręki, przeszedł operację i przez najbliższe 2 lata nie może podjąć pracy. Obie dziewczyny myślą o podjęciu pracy. Młodsza Grażyna kontynuuje naukę w szkole średniej i zarejestrowała się w urzędzie, pyta się także wśród znajomych o możliwość dorobienia. Pan Marta podejmie pracę od stycznia, kiedy Łukasz pójdzie do przedszkola. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, uda jej się podjąć pracę w tym samym miejscu, gdzie pracuje pan Arek. Wszyscy sześcioro mieszkają w 2 pokojach, mają tez do dyspozycji kuchnię i remontowaną obecnie łazienkę, wyodrębnione z przedpokoju - w mieszkaniu komunalnym w starym, od dekad nieremontowanym budynku. Wszystkie prace remontowe (wydzielenie panelami łazienki z przedpokoju, obudowanie przedpokoju tak, żeby uzyskał funkcjonalność kuchni, obecnie stawianie prysznica z uzbieranych przez ponad rok materiałów) to efekt pracy pana Rafała, który pracując w domu zawsze może odpocząć - ale małymi krokami poprawia standard mieszkania rodziny. Rodzina utrzymuje się z pracy pana Arka (1000 zł), renty chorobowej pana Rafała (640 zł) oraz zasiłku chorobowego pani Marii (640 zł). Po odjęciu kosztów mieszkania oraz leków rodzinie na życie pozostaje 294 zł/ osobę. Z tych środków opłacają jeszcze raty kredytów na łączną sumę 500 zł. Z tego powodu pani Maria zaniedbała stan swojego zdrowia (nie chodzi do lekarza, ma kamicę nerkową). Budżet rodziny bardzo odciąży zakup obuwia zimowego dla niektórych członków rodziny oraz pościeli, która od lat wymaga wymiany, zawsze są jednak ważniejsze sprawy. Rodzina 8 lat temu wymieniła swoją 20-letnią lodówkę, niestety ze skutkiem niefortunnym. Od jakiegoś czasu lodówka albo zamraża produkty, albo wycieka. Niejednokrotnie zdarzyło się Rodzinie wyrzucić żywność - to straty, które ich dużo kosztują. Więcej będzie kosztowała naprawa lodówki, niż zakup nowej. Pani Maria powiedziała, że to jest duży kaliber i zrozumie, jeśli jej nie otrzyma. Za ok. 2 lata kończą się im raty z obu kredytów i wtedy w ostateczności będą mogli wziąć lodówkę na raty.
Cała rodzina wyraźnie na nas czekała. Pani Maria podmalowała delikatnie oko , dziewczyny też były ubrane nie po domowemu. Weszliśmy z paczkami liczną gromadą 5 osób. Kiedy wnieśliśmy wszystko, pani Maria od razu zagoniła nas do stołu, Grażyna zebrała zamówienia na kawę/ herbatę. Na stole pojawiło się pyszne ciasto czekoladowe upieczone specjalnie dla nas. Łukasz przy poprzedniej wizycie był milczący. Dzisiaj podszedł do mnie, wziął za rękę i zaciągnął w kąt pokoju, gdzie stał prezent mikołajkowy. Po ogarnięciu początkowego rejwachu, łez pani Marii przyszedł moment, których nie mogliśmy się wszyscy doczekać - rozpakowywanie. Kartony były owinięte stretchem i owinięte wstążkami, w zdzieranie i przecinanie wierzchnich warstw najbardziej zaangażował się Łukasz. To było niesamowite przeżycie - doświadczenie jego entuzjazmu. Powoli kolejne kartony stawały otworem. Szczęśliwie pierwszy był karton z indywidualnie popakowanymi prezentami, mały od razu zaczął szukać swojego. Bardzo szybko rozsypał malowniczo kredki po podłodze. Za nimi wylądowała tam sterta zeszytów, wycinanek, wybebeszony zestaw ze Spidermanem. Kiedy Łukasz dotarł do kartonika z ciuchcią i rozpracował mechanizm sprawiający, że ciuchcia jeździ, słyszałam tylko z różnych kątów pokoju "ciuchcia", powtórzone z dziecięcym zachwytem co najmniej 30 razy. W tym czasie widziałam, jak pani Maria przymierza buty, powtarzając "nie wierzę" i znów się rozpłakała. Dziewczyny przymierzały kurtki, po czym szybko je zdjęły, złożyły i odłożyły na bok "żeby się nie pobrudziły". Pana Arka niestety nie było z nami, ponieważ pojechał do pracy. Patrząc na rodzinę miałam jedno wrażenie, które podzielili ze mną obecni w domu wolontariusze - rodzina była jak odurzona tymi wspaniałościami, przede wszystkim jednak tym, że ktoś dla nich zrobił coś tak niesamowitego - nie chcąc za to zupełnie nic w zamian. Pani Maria usiadła z nami przy stoliku, żeby wpisać słowa, które chciała przekazać Darczyńcy od siebie. Pisała je drżącą dłonią, co chwilę przerywając, żeby zebrać myśli.
Co chce Państwu powiedzieć od siebie rodzina:
Dokładny zapis, z zachowaniem oryginalnej pisowni:
"Drogi Darczyńco, serdecznie dziękuję za okazałą pomoc, jaką nas obdarowałeś. Nie umiem tego wyrazić słowami. Nigdy od nikogo nie wymagam pomocy, staram się sobie z rodziną jakoś radzić. Jeszcze raz serdecznie dziękuję. Z wyrazami szacunku, obdarowani."
Pani Maria przekazała też kartkę świąteczną z osobistą dedykacją, z prośbą o podanie jej Darczyńcom.
Słowo ode mnie, wolontariusza tej rodziny:
Miła ekipo Darczyńców , dziękuję Wam bardzo za wybranie właśnie tej rodziny. Czułam się jak mały dzieciak, rozpakowujący prezenty od Mikołaja, kiedy patrzyłam na radość, niedowierzanie, wzruszenie tych ludzi w chwili, gdy odkrywali kolejne materialne przejawy Waszego serca, szczodrości - i osobistego zaangażowania. Zwłaszcza za to ostatnie jestem Wam szczególnie wdzięczna. Nasza współpraca będzie dla mnie niezapomnianym przeżyciem - ze swojej strony dziękuję za to, że byliśmy w tym działaniu naprawdę razem oraz, że zależało Wam na tej rodzinie równie mocno, jak mi. A w imieniu rodziny - przesyłam Wam masę dobrych myśli. z życzeniem, żeby ciepło i energia minionego weekendu towarzyszyła Wam przez kolejne miesiące - do kolejnego grudnia .
Rodzinie przygotowaliśmy:
8 paczek z żywnością i chemią
2 paczki z obuwiem i ubraniami
2 paczki z prezentami
Pościel
Lodówka
Pani Beata (23 l.) wspólnie z Panem Jakubem (25 l.) wychowują czwórkę dzieci: Asię (5 l.), Anię (4 l.), Hanię (1,5 roku) i najmłodszą pociechę Cecylię (3 m.). W przypadku rodziny Pani Beaty są dwie przyczyny trudnej sytuacji. Pierwsza to utrata lepiej płatnej pracy przez Pana Jakuba. Gdyby Pan Jakub utrzymał poprzednią posadę mógłby w tej chwili utrzymać rodzinę. Druga przyczyna to taka, że ojciec Pani Beaty kazał córce się wyprowadzić z domu, kiedy była w 4 miesiącu ciąży. Z powodu nagłej wyprowadzki i wynajmu nowego lokalu, sytuacja materialna Rodziny znacząco się pogorszyła. Sześcioosobowa rodzina mieszka w małej wynajmowanej dobudówce, która jest bardzo minimalnie wyposażona. Jednocześnie Rodzina ponosi spore koszty wynajęcia i utrzymania tego lokalu (ok 1300 zł). W tej sytuacji skromna wypłata Pana Jakuba (850 zł) i zasiłki rodzinny oraz celowy (łącznie 370 zł) oraz alimenty na 2 starsze córki Pani Beaty (600 zł), nie są wystarczające, aby Rodzina mogła bez obaw oczekiwać, każdego kolejnego miesiąca. Ostatecznie łączny dochód na jedną na osobę to zaledwie 87 zł na miesiąc. Do tego wszystkiego Rodzina stara się w miarę możliwości spłacać kredyt zaciągnięty w 2008 r. na żywność i opłaty, na szczęście widać, że małymi kroczkami się go pozbywają. Przede wszystkim jest to zasługa mamy Pani Beaty, która stara się co miesiąc podbudować budżet Rodziny małym datkiem finansowym (do 100 zł/ m-c). Wśród najważniejszych potrzeb rodzina wymienia: żywność, która jest im niezbędna do codziennego życia. Wdzięczna będzie również za pościele, te które posiadają, są już bardzo zużyte. Rodzina na sam koniec skromnie dodała, że nie posiadają pralki, która okazała by się bardzo pomocna, biorąc pod uwagę ilość małych dzieci w mieszkaniu.
Relacja Pani Ani:
Reakcja poszczególnych członków rodziny była różna. Pani Beata płakała i rzuciła się w nasze ramiona dziękując za okazaną pomoc. Pan Jakub był tak poruszony, że stał i nie wiedział za co się najpierw zabrać. Trochę później razem z Hanią zaczęli otwierać kolejne kartony. Hania - często mająca główkę niżej, niż sięgała krawędź kartonu - dzielnie wyciągała różności z kartonów po to, by przełożyć je do kolejnego. Cały czas wyraźnie czegoś szukała i długo nic nie zwróciło jej większej uwagi. Do czasu, ponieważ dotarła do kartonu, który jeszcze zamknięty wydawał z siebie tajemnicze dźwięki. Skryło się tam prawdziwe bogactwo zabawek - wszystkie gadające, grające, barwnie kolorowe. W tym momencie z każdą kolejną wyciągniętą zabawką pojawiał się coraz większy zachwyt - i konsternacja na buźce Hani. Nie wiedziała, która zabawka interesuje ją bardziej. W końcu z jedną z zabawek edukacyjnych odbyła kurs po pokoju, demonstrując ją każdemu dorosłemu i tłumacząc w swoim języku, co trzeba zrobić, żeby zadziałało. Ostatecznie porzuciwszy zabawkę w rękach osłupiałego (i oczarowanego) Darczyńcy podreptała z powrotem do swojego kartonu - skarbca. Dwie starsze dziewczynki też nie ukrywały swojej radości z tego, co dostały. Asia z Anią nieustannie zagadywały Darczyńców do chwili, gdy tata dotarł do paczki z ich prezentami. Wtedy obtańczyły ze swoimi skarbami środek pokoju. Ani było trudno, ponieważ próbowała jednocześnie trzymać pod pachą 3 pudełka z upragnionymi księżniczkami. W końcu zapadła decyzja, że pójdą do swojego pokoju na górę rozpakować zabawki. To był moment, w którym Ania zdecydowała się na chwilę powierzyć 2 lalki Darczyńcy siedzącemu u podnóża schodów. Wszystko odbyło się w atmosferze ograniczonego zaufania , dziewczynka nie spuszczała z Darczyńcy wzroku i w te pędy wróciła po pozostałe księżniczki. W rozpakowywaniu paczek pomagał nam przygarnięty przez małżeństwo ze schroniska psiak. Wyraźnie upodobał sobie naszą gromadkę i odprowadził nas później aż pod drzwi samochodów. W ogromnym wzruszeniu i ze sporą niechęcią opuszczaliśmy progi tego gościnnego domu.
Dla rodziny przygotowaliśmy:
7 paczek z żywnością oraz chemią
1 z odzieżą i obuwiem
2 z indywidualnymi prezentami
Pościel
Lodówkę
Pani Marta (30 l.) i pan Arek (31 l.) mają synka Kubę (10 l.), wraz z nimi mieszka mama pani Marty, Alicja (49 l.) oraz siostra Łucja (21 l.). Pani Marta jest śmiertelnie chora, od 10 lat zmaga się z postępującym stwardnieniem rozsianym. Nie stać jej na leczenie, którego koszty wynoszą średnio 10 tys. zł / m-c. Pan Arek od 16 roku życia choruje na depresję, która uniemożliwia mu pracę na stałe. Mieszkają wszyscy w dwupokojowym mieszkanku, małżeństwo wraz z synkiem zajmuje pokój przechodni. Pani Marta ma co prawda umowę na cały etat, ale pracodawca perfidnie ją wykorzystuje i płaci marne grosze, dostaje ok 1/10 należnej pensji. Sumując renty pani Marty, pana Arka oraz wypłatę pani Alicji, przychody rodziny to w sumie 2733 zł. Odejmując wydatki, niepełne koszty leczenia, przeliczając tą kwotę na jednego członka rodziny, otrzymujemy 389 zł. Pani Marta nieustanie odkłada pieniądze, ma nadzieje, że za kilka lat uzbiera choć na jedna dawkę leku ratującego jej życie. Sami nie mają wiele, a jednak są skłonni wspierać innych swoją wiedzą, umiejętnościami nieodpłatnie. Prosili, żeby o szczegółach tej ich działalności nie wspominać, nie mogłam jednak nie wspomnieć o tym fakcie. Rodzina najbardziej potrzebuje żywności, w tym słodyczy, których sobie na co dzień nie kupują. Także środki chemiczne okazały by się przydatne do domu. Najistotniejszą potrzebą, mającą wpływ na dalsze życie rodziny, jej rozwój oraz polepszenia jej bytu, jest laptop. Pani Marta pracuje dzięki pisaniu, przez chorobę dużo czasu spędza w łóżku, przez co wspomniany laptop zwyczajnie ułatwiłby jej pracę, a także do wykonywania prac szkolnych przez Kubę. To jest ogromne marzenie synka Kuby, który zrezygnował ze wszystkich innych prezentów na poczet upragnionego komputera.
Kilka słów ode mnie:
Moim podstawowym zadaniem (poza kontrolą organizacji całej naszej akcji) jest wybieranie „właściwych” rodzin. Jest to prawdopodobnie najbardziej niewdzięczna i najtrudniejsza rzecz w tym wszystkim. Przez minione 3 tygodnie przeczytałem tysiąc takich opisów, które umieszczam w spoilerach. Przeprowadziłem szczegółowe rozmowy z setką wolontariuszy na temat struktury dochodów danej rodziny, przyczyn pogorszenia życiowej sytuacji i szans na jej polepszenie. Wszystko po to, żeby Wasza pomoc była optymalna i najbardziej efektywna. Z automatu staram się eliminować rodziny z roszczeniową postawą, te które ukrywają konkubentów, przekręcają wysokość czy też źródło dochodów, ukrywają patologię lub też przekręcają ilość finałów SZP w których brali udział. Niestety poza tego typu eliminacjami, czasem staje się przed wyborem, bo środków starcza tylko na x rodzin, a do wyboru jest y. Wtedy stosuję własną zasadę – „oczekiwanego przyrostu wartości paczki”. Oznacza to, że staram się wybierać rodziny, którym pomoc może skutkować tym, że w życiu osiągną więcej i „wyprodukują” więcej dla całego społeczeństwa. Brutalnie upraszczając – jest osoba chora, lub zdrowa z takimi samymi warunkami środowiskowymi – wybieram osobę zdrową.
Dlaczego więc pomagamy rodzinie z jednym dzieckiem, 4ką dorosłych, w tym umierającej oraz osobie z depresją? Nasza pomoc dla tej rodziny jest pośrednia. Kupiliśmy tylko kuchenkę, głównym darczyńcą jest Pani Ania, której zabrakło środków i spytała się czy „nie chcielibyśmy pomóc jej pomóc”. Długo rozmawialiśmy o sytuacji Pani Marty, a szczególnie o tym jak jej pracodawca wykorzystuje ją do niewolniczej pracy. Osobę ze stwardnieniem rozsianym? Tak. Pani Marta jest wykształconą, bardzo inteligentną kobietą, która w ramach pracy - napisała pewnemu doktorowi psychologii, dwie książki (pod jego nazwiskiem) oraz kilkanaście prac magisterskich, które on potem bardzo profitowo sprzedał. Sama otrzymywała za to…. 200 pln miesięcznie. Kiedy usłyszałem to, przed oczami pojawił mi się Sławomir Sulej w Psach 2 mówiący – „Tak jak stałem to jebłem młotkiem….., ze łba nie było co zbierać – wyrwałem chwasta”. Wyimaginowanym chwastem jest oczywiście ten pan doktor.
Poniżej opis Pani Ani z przekazania paczki:
Pan Arek szybko się ubrał, żeby pomóc nam przynieść paczki. Pani Marta siedziała na kanapie, tego dnia nie była w dobrej kondycji - od piątkowego wieczoru przeżywała katusze związane z tym, że nie wiedziała, czego się spodziewać, nigdy też nie była w takiej sytuacji, ze ktoś przyszedł do jej domu - by ofiarować jej wsparcie. Przez cały ranek, dopóki do nich nie przyjechaliśmy rozważała, jak powinna się zachować. Rozmawiałyśmy z nią 2 dni wcześniej, wtedy z nami żartowała, mówiąc, że zdziwi się, jeśli przyjdziemy do niej nawet z woreczkiem ryżu - "takie rzeczy się nie zdarzają". Na widok wkraczających do mieszkania kolejnych kartonów, powiedziała "liczyłam na kartonik ryżu, parę słodyczy, a to tutaj..". Gdy wszystkie paczki wjechały do małego pokoiku (tzw. duży pokój w tym maleńkim mieszkaniu), 2 wolontariuszy pomogło panu Arkowi porozcinać kartony. Podawał kolejne rzeczy pani Marcie, ona w milczeniu przekładała je na kanapę obok siebie, nie do końca rejestrując, co się właściwie dzieje. Myślę, że była odurzona - sytuacja, ogrom pomocy, zaangażowania Darczyńcy autentycznie przerósł jej wszelkie wyobrażenia. Po rozpakowaniu 2 kartonów ze środkami czystości podałam jej zapakowane niewielkie pudełko na kolana. Rozdarła papier, otworzyła karton i naszym oczom ukazał się laptop.. Znieruchomiała, spojrzała na nas, jakby chciała spytać, czy nie robimy sobie z niej w tym momencie jakichś żartów. Powoli wydobyła laptopa z kartonu, otworzyła klapę, położyła dłonie na klawiaturze - "Arek, zobacz, jaka wygodna klawiatura". Otwieranie kolejnych kartonów ją ominęło, ponieważ była przez dłuższą chwilę w zupełnie innym świecie. Spytałyśmy, czy wszystko dobrze, odparła: "ja nie myślę w tym momencie, bardziej myślę, co napisać Darczyńcy". W tym czasie pan Arek dotarł do osobistych, osobno popakowanych prezentów, otworzył swoje - i powiedział "Dzisiaj nie wyjdę do nocy z łazienki". Pan Arek bardzo lubi dbać o siebie dla pani Marty, specjalnie dla niej jako osobisty upominek wskazał perfumy. Te, które otrzymał od Państwa tego dnia, były "o dokładnie takie mi chodziło". W ostatnim kartonie czyhała kolejna niespodzianka. Podałyśmy pani Marcie reklamówkę, zajrzała do niej, spojrzała na pana Arka i spytała, nie dowierzając "Arku, jak myślisz, co tam jest?". "Pudełeczka?" "Pudełeczka", powiedziała pani Marta. Odłożyła je na bok, położyła dłonie od siebie, niczego nie dotykając i powtórzyła parokrotnie "Dostaliśmy wszystko. Naprawdę dostałam wszystko, o czym powiedziałam". Nie było z nami Kuby, pani Marta nie chciała, żeby syn uczył się, że dostaje coś od innych osób. Uczy go, ze na wszystko trzeba zapracować. Z relacji telefonicznej wiemy, że połowę pokoju zarezerwował na rozstawienie zestawu z piratami. Nie wierzył też, że nie dość, ze jedną, to dostał aż dwie bluzy - i jeszcze tyle innych ubrań. Prosił mamę, żeby przekazała, że jest bardzo szczęśliwy - i bardzo dziękuje. Na koniec naszej wizyty, pani Marta przyniosła blachę szarlotki, z przeznaczeniem na pokrzepienie wolontariuszy w magazynie. Darczyńcy natomiast przekazała własnoręcznie zrobionego bałwanka. Obiecała także do wieczora zebrać myśli i napisać list do Darczyńcy. W chwili naszego wyjścia pan Arek ogarniał szybko kartony, ponieważ za chwilę kurier miał przywieźć zamówioną dla nich kuchenkę. Później dostałam od pani Marty wiadomość sms, że kuchenka dotarła, już jest zamontowana - a ona nie wierzy, że to wszystko się dzieje.
Na koniec kilka zdjęć z Konińskiego magazynu, żebyście mogli zobaczyć jak to wszystko działa na taką skalę:
Zielona Góra:
W tym rejonie głównodowodzącym był Zapol. Wraz ze swoją Lubą oraz przyjaciółmi przygotowali wspólnie paczki dla dwóch rodzin.
Pani Agnieszka (26 l.) i Pan Łukasz (27 l.) wychowują dwójkę dzieci: Kingę (6 l.) i Aleksandrę (2 l.). Sytuacja Rodziny jest trudna, gdyż dwuletnia córeczka Ola cierpi na chorobę serca (tetralogia Fallota). W najbliższym czasie dziewczynka będzie miała przeprowadzaną operację. Pomimo cierpienia związanego z chorobą jest przesympatycznym i uśmiechniętym maluchem. Matka z uwagi na konieczność stałej opieki nad Oleńką nie ma możliwości podjęcia pracy. Z leczeniem dziewczynki wiążą się koszty związane z koniecznością transportu dziecka na badania do lekarzy w sąsiednich miejscowościach. Pan Łukasz aktywnie szuka stałego zatrudnienia, ale stara się zapewnić Rodzinie godne warunki życia pracując dorywczo jako dekarz. Dochody Rodziny składają się z pensji Pana Łukasza (1000 zł), świadczenia pielęgnacyjnego (620 zł), dodatku pielęgnacyjnego (153 zł) zasiłku rodzinnego (183 zł) i stałego zasiłku z MOPS (304 zł). Po odjęciu kosztów mieszkania (1200 zł) na osobę zostaje 265 zł. Dodatkowo Rodzina boryka się ze spłatą kredytu zaciągniętego cztery lata temu na utrzymanie domu i rodziny. Do spłaty zostało jeszcze 18000 zł. Trudności życiowe z jakimi zmagają się na co dzień nie załamują rodziców - są pogodni, pełni optymizmu, a siłę do pokonywania trudności daje im wzajemne wsparcie w Rodzinie. Z uwagi na chorobę dziecka i związane z nią wydatki, przy niskich dochodach brakuje środków.
Pan Andrzej (50 l.) samotnie opiekuje się synem Wojtkiem (14 l.). Żona odeszła od Pana Andrzeja w momencie, kiedy sytuacja materialna pogorszyła się. Od tego czasu ojciec sam musi radzić sobie z ciężką sytuacją materialną oraz opiekować się chorym synem. Wojtek przeszedł wstrząśnienie mózgu po tym, jak kilka lat temu spadł ze schodów. Wypadek przyniósł ciężkie konsekwencje zdrowotne- u chłopca stwierdzono liczne rozsiane przetoki tętniczo-żylne w płucach, sinicę centralną, nad krwistość wtórną, hipoksemię (silne niedotlenienie organizmu) i niedoczynność przysadki mózgowej (spowodowaną niewystarczającą ilością hormonu wzrostu). Od dwóch lat prowadzone jest intensywne leczenie chłopca, które obejmuje także wyjazdy poza miejsce zamieszkania, angażowanie lekarzy krajowych i międzynarodowych. Chłopiec dzielnie jednak znosi wszelkie niedogodności związane z chorobą. Pan Andrzej jest zdany tylko na siebie. Przez częste wyjazdy do szpitali ciężko jest podjąć lepiej płatną pracę, ponieważ konieczne są elastyczne godziny zmian, aby opiekować się synem. Warunki mieszkaniowe Rodziny są trudne- obecnie wynajmują jeden pokój z kuchnią oraz łazienką wspólną dla wszystkich lokatorów. Pan Andrzej szuka innego, spokojnego lokum, które zapewniłoby Wojtkowi lepsze warunki do rozwoju. Na dochody Rodziny składa się pensja (1200 zł) i renta z tytułu niezdolności do pracy (która nie wyklucza pracy w ochronie) Pana Andrzeja (407 zł) oraz zasiłek pielęgnacyjny Wojtka (153zł). Po odliczeniu kosztów mieszkania (633zł) i leków (400zł) dochód na osobę wynosi 363.50zł. Pan Andrzej spłaca także raty kredytu zaciągniętego na zakupienie łóżka (do tej pory obydwaj z synem spali na jednym) i pożyczki na paliwo, niezbędne na dojazdy do szpitali. Ojciec troskliwie opiekuje się synem, każdego dnia walczy z trudnościami dnia codziennego, z tym że czasami skromny budżet nie jest w stanie zapewnić im godnych warunków życia... Rodzina zapytana o potrzeby stwierdziła, że najważniejsze są ciepłe ubrania dla Wojtka, który przez ogólne osłabienie i niedotlenienie organizmu jest wciąż wyziębiony. Panu Andrzejowi brakuje butów zimowych. Rodzina będzie też wdzięczna za żywność.
Poniżej ich relacja:
W tym roku był masz debiut jako „darczyńców” Szlachetnej Paczki. Postanowiliśmy więc zorganizować dary dla dwóch rodzin.
Pierwszą z nich była młoda para z dwiema córeczkami (6 i 2 latka). Młodsza z nich cierpi na wrodzoną chorobę serca, co znacznie pogorszyło i tak już nienajlepszą sytuację rodziny. Pomimo trudów jakie los zesłał na tę rodzinę, są to ludzie którzy bardzo się kochają i wspierają, a dziewczynki są przeuroczo radosne (informacje od wolontariusza, który opiekuje się rodziną).
Druga rodzina – ojciec samotnie wychowujący bardzo schorowanego 14-letniego chłopca. Wojtek (bo tak ma na imię) przeszedł wstrząśnienie mózgu po tym jak kilka lat temu spadł ze schodów. Historia tej rodziny urzekła nas od samego początku,więc to jej postanowiliśmy paczki wręczyć osobiście.
Zbiór potrzebnych rzeczy zaczęliśmy już na 2 tygodnie przed finałem zbiórki. Wydawać by się mogło, że zrobienie zakupów dla dwóch rodzin to żaden problem. Jednak już podczas planowania zakupów okazało się, że jest z tym więcej problemów niż na początku sądziliśmy. Musieliśmy kupić mnóstwo rzeczy (żywność, chemia, ubrania i dodatkowo upominki) tak aby wystarczyły rodzinom na przynajmniej 3 miesiące i tym samym mieszcząc się w przekazanej na ten cel puli pieniężnej. Skupiliśmy się na żywności. Wybieraliśmy takie produkty, które mają jak najdłuższą datę ważności i zaspokoją podstawowe potrzeby wszystkich członków rodziny. Dziewczynki zaopatrzyliśmy także w ciepłe ubrania i buty, pampersy, kaszki ryżowe dla małych dzieci, piętrowe łóżeczko, kołdry i poduszki oraz przybory szkolne.
Postanowiliśmy także spełnić dziecięce marzenia i podarować im wymarzoną lalkę oraz domek dla lalek. Wojtek oprócz żywności dostał także ciepłe ubrania, plecak szkolny, suplementy diety, które pomogą wzmocnić jego organizm, koce oraz 12 książek (ponieważ chłopiec bardzo lubi czytać). Jego ojciec otrzymał ciepłe, zimowe buty oraz nowy telefon komórkowy (ponieważ musi być w ciągłym kontakcie z lekarzami syna).Po zapakowaniu darów, otrzymaliśmy 11 paczek dla rodziny z córeczkami oraz 6 paczek dla samotnego ojca z synem.
7 grudnia pojechaliśmy do Zielonej Góry do magazynu Szlachetnej Paczki. Tam zostawiliśmy 11 paczek, które rodzinie zobowiązał się przekazać wolontariusz sprawujący nad nimi opiekę. Następnie spotkaliśmy się z kolejną wolontariuszką, z którą pojechaliśmy do domu Wojtka w Przylepie. Po przyjeździe na miejsce od razu zauważyliśmy, że dom w którym mieszka rodzina jest w bardzo złym stanie. Gdy weszliśmy do środka przekonaliśmy się o tym jeszcze bardziej. Rodzina mieszka w jednym pokoju (tutaj Wojtek odrabia lekcje, śpią razem z ojcem, oglądają telewizję, jedzą) z maleńką kuchnią. Łazienkę muszą dzielić z innymi mieszkańcami domu.
Wojtek gdy nas zobaczył był bardzo skrępowany, jednak w jego oczach można było wyczytać ogromne szczęście i wzruszenie. Z niecierpliwością otwierał kolejne pudła i cieszył się na widok ich zawartości. Gdy się żegnaliśmy, cichutko powiedział, że jest nam wszystkim ogromnie wdzięczny… Słowa i wyraz twarzy tego małego, schorowanego chłopca jest nagrodą dla nas wszystkich, za to że nie jesteśmy obojętni na niedogodności życiowe innych ludzi.
Pleszew:
Tutaj w przygotowaniach również pomagała Pani Ania oraz nasz znajomy koordynator.
Pani Agnieszka (42 l.) i pan Jan (51 l.) wspólnie wychowują czworo dzieci: Katarzynę (17 l.), Monikę(15 l.), Kingę (11 l.) i Pawła (5 l.). Wspólnie z nimi mieszka najstarsza córka Maria (21 l.) z mężem Andrzejem (24 l.) i ich synem Michałem (2 l.). Przyczyną trudnej sytuacji rodziny jest zaspokojenie potrzeb tak licznej rodziny. Koszty utrzymania 9-osobowej rodziny są duże. Od kiedy dwa lata temu, pojawił się wnuk Michał, pani Agnieszka nie pracuje i zajmuje się jego wychowaniem. Dziewięcioosobowa rodzina mieszka w małym trzypokojowym mieszkaniu wymagającym wykończenia łazienki. Na przychody rodziny składają się pensje pana Jana (1100 zł), Marii (1200 zł) i Andrzeja (1100 zł) oraz zasiłek rodzinny (574 zł). Łączny dochód rodziny (324 zł na osobę) pozwala opłacić wszystkie wydatki związane z mieszkaniem, brakuje jednak pieniędzy na podstawowe potrzeby jak np. ubrania dla wszystkich członków rodziny. Wśród najważniejszych potrzeb rodzina wymienia kurtki i buty zimowe dla dzieci oraz dwa fotele rozkładane do spania, by zaoszczędzić na miejscu, stare już się wysłużyły i trudno się je rozkłada.
Relacja wolontariusza:
Rodzina była bardzo zaskoczona, nie spodziewała się tak dużej pomocy. Z każdą kolejną paczką mieli coraz bardziej zdziwione miny. Dziewczyny (Kasia, Monika i Kinga) przymierzały kurtki i buty, cieszyły się, że już jutro do kościoła będą mogły pójść w nowych. Paweł, kiedy zobaczył, że dla niego jest ten nowy duży tapczan, pierwszy raz się uśmiechnął i z większą śmiałością zaczął oglądać prezenty. Kiedy tata już go złożył, Paweł położył się na nim i zaczął robić fikołki z radości. Kiedy rozpakowali paczkę ze słodyczami, Pawełek od razy wszystkich poczęstował. A gdy zobaczył duże czekolady stał i tylko na nie patrzył z niedowierzaniem.
Dla rodziny przygotowaliśmy:
14 paczek z żywnością oraz chemią
4 paczki z odzieżą oraz obuwiem
4 paczki z prezentami indywidualnymi
2 tapczany
Pościel
Pralka
Póki co zredagowałem tyle, do końca tygodnia postaram się skończyć całą relację oraz ogłosić wyniki losowania!
krótkie podsumowanie zbiórki. Wpłat dokonało prawie 240 osób na łączną kwotę:
- 21 056.92 USD
- 967,55e
- 3,43GBP
Do tego wszystkiego PokerStars dołożył 4 000$ co dało sumę:
26 377,15$
Jesteście wielcy!
Tymczasem w całej Polsce (Poznań, Konin, Zielona Góra, Świdnica, Warszawa, Otwock, Tarnów, Lublin, Koszalin) kilkadziesiąt osób przygotowuje paczki dla 30 rodzin i jeszcze nie powiedzieliśmy tutaj ostatniego słowa! Po finale, jak tylko spłyną do mnie zdjęcia i relacje, umieszczę kompleksowy wpis wraz z opisami rodzin i tym co dla nich przygotowaliśmy!
Poniżej kilka zdjęć z przygotowywania paczek dla Poznańskich rodzin.
W tym roku tak, jak już planowałem od dawna, chciałbym zorganizować akcję, w której będą mieli możliwość wziąć udział jako darczyńcy praktycznie wszyscy uczestnicy naszego Polskiego, pokerowego społeczeństwa i zorganizować ją na łamach dwóch serwisów - TLP oraz PSa.
Czym jest Szlachetna Paczka?
Jest to inicjatywa charytatywna z 13toletnią tradycją. Jej fundamentalnym założeniem jest mądra pomoc (każda fundacja tak mówi!). Jednak w przypadku SZP, przez cały rok zbierana jest baza najbardziej potrzebujących rodzin w Polsce. W jej tworzeniu pomaga kilkadziesiąt tysięcy wolontariuszy, którzy odwiedzają wszystkie rodziny z list nadesłanych z najróżniejszych ośrodków pomocy społecznej, aby ocenić (i przy okazji wykluczyć) czy w danej rodzinie nie ma alkoholu, przemocy czy innych patologii. Następnie wspólnie z Wolontariuszem rodzina tworzy listę najniezbędniejszych rzeczy, które chcieliby otrzymać. Z tej „bazy danych”, darczyńcy (czyli my!) wybieramy jedną, kilka, kilkanaście rodzin (w zależności od ilości zebranych środków) i sami organizujemy dla nich paczki. Każda złotówka przekazana na tą inicjatywę, faktycznie trafia do potrzebujących ludzi.
Jak w moich oczach w zeszłym roku przebiegła inicjatywa „Polscy Pokerzyści dla Szlachetnej Paczki”?
Zebraliśmy ponad 20 000 pln, wpłat dokonało około 100 osób, a pomogliśmy prawie 43. Pomoc miała najróżniejszy charakter, prócz ubrań na zimę, jedzenia czy środków chemicznych, kupowaliśmy energooszczędne pralki, kuchenki gazowe, lodówki, łóżka czy… tonę węgla (jeszcze raz wklejam link do relacji z zeszłego roku -> PPSP - Relacja 2012) Uczestniczyłem (jako wolontariusz, żeby wdzięczność rodzin nie była kierowana w moją stronę) w obdarowaniu wielu z tych rodzin i były to zawsze niesamowite, emocjonalne przeżycia. W tym roku za cel obrałem sobie abyśmy pobili wszystkie te 3 liczby !
Jak dokonywać wpłat?
Proszę o przelewanie pieniędzy na moje konto na Psa:
Banisher666 (Poland, brak awataru), lub na MB:
Baniseuro@gmail.com (konto w Euro)
Środki zbieramy do 1.12.2013 do godziny 23:59!!!!
Konkurs!!??
W tym roku pomiędzy wszystkimi darczyńcami, zostaną rozlosowane po 2 godziny coachingów u ZAPOLKA, CuatQuaterlyMIllion, UCZNIAKA, KMPK90, IJUSTGAMBLE oraz mnie. Darczyńcy, chętni do wzięcia udziału w konkursie, proszeni są o wysłanie mi PMki o treści „Chcę uczestniczyć w losowaniu coachingu …. (tu cztery opcje do wyboru) cash/mtt/hu/plo”.
Czy cała akcja będzie relacjonowana na bieżąco?
Tutaj na blogu będę stale aktualizował listę wpłat oraz wklejał oficjalne opisy kolejnych rodzin, którym zdecydowaliśmy się pomóc. Po całej akcji, stworzę obszerny opis całej akcji ze szczegółowymi statystykami i zdjęciami, aby każdy z darczyńców wiedział na co zostały przeznaczone jego pieniądze i mógł poczuć radość z namacalnej pomocy innym .
Reasumując – chciałbym jeszcze raz najserdeczniej zaprosić Was wszystkich do wzięcia uczestnictwa w tym jakże pozytywnym przedsięwzięciu!
To chyba tyle.
Do następnego...
Jako że doszło już do mnie kilka pierwszych wpłat to rozpoczynam listę:
Ostatnio kilka osób zaczęło sobie żartować, że szybko zacząłem sprzedawać udziały na kolejne EPT Deauville, toteż uznałem że pora na nowy wpis na blogu.
Osiem miesięcy bieżącego roku, już praktycznie za nami. Pierwszy kwartał tak jak chciałem poświęciłem na analizę cashy i granie mtt online/live. W sumie zabawne, że rok temu uważałem, że mam wystarczającą wiedzę, żeby bić nl1/2k. Źle interpretowałem range w podstawowych spotach, za dużo floatowałem, zapominałem o bacdoor eq czy card remove effect, miałem wiele leakow sizingowych, timingowych, capowałem zbyt często swój range, nie balansowałem agresji z liniami pasywnymi, a najgorszy okazał się fakt, że nie potrafiłem selekcjonować gier. Najzabawniejsze w tym wszystkim było to, że i tak longtermowo biłem midstakesy... poker is dead -> pzdr Wobbly xD lol..
Po wpisie "Minęły cztery najgorsze godziny w karierze...." i dyskusji w komentarzach z Tomsonem, udało nam się nawiązać koleżeńsko-biznesową relację, która póki co naprawdę daje świetne rezultaty. Co tu dużo mówić - fajnie spotkać, na tym etapie rozwoju, osobę która ma od Ciebie większe umiejętności, chce współpracować, do tego jest inteligentnym gościem, z którym dobrze Ci się gada i spędza czas. Znam większość sceny i uwierzcie mi, że jest to zbiegowisko takich indywiduów, że momentami ciężko z nimi wytrzymać tydzień na wyjeździe, a co dopiero gadać po 2 godziny na skype kilka razy w tygodniu. Korzyści z takiej współpracy są obopólne. Ja motywuję, ogarniam nasze mindsety, on przedstawia nieznane mi wcześniej koncepty, które ja czasem ulepszam i wtedy je wspólnie wdrażamy. Mam nadzieję, że za jakiś czas Tomek ponownie zagości na HS i będzie tam musiał się ze mną bić o fisha.
Nadal regularnie uczę dwie osoby. Świetne uczucie, patrzeć z boku na kogoś, kto po kilkunastu miesiącach nauki u Ciebie, przeskakuje z nl25 na nl100 i jest tam solidnym regiem, mindsetowo zmienia się nie do poznania, a do tego jeszcze ogarnął się życiowo. Niby nic wielkiego, bo przecież to tylko lowstakesy, ale tak naprawdę ilu graczy w Polsce obecnie bije chociaż te wspomniane nl100 na PSie? Do końca roku mam zamiar przygotować go na nl200 i jeżeli to się uda, to będę myślał o wzięciu dwóch kolejnych uczniów.
Za dziesięć dni lecę na EPT Barcelona. (Mam do sprzedania 20-30% udziałów, zainteresowanych zapraszam na priv.)
Zaraz po festiwalu, lecimy z Martą na tripa do Azji . W związku z porą deszczową w Tajlandii, zdecydowaliśmy, że większość czasu spędzimy na Bali, gdzie w tym czasie nie pada i można surfować. Pomiędzy zahaczymy o Singapur, a przez ostatnie kilka dni pozwiedzamy Bangkok. Później Macklemore w WWa, ślub mojego przyjaciela nad polskim morzem, także cały wrzesień wolny od gry online. Jako ciekawostkę powiem, że najdłuższą przerwę w grze miałem na tegorocznym Heinekenie (5 dni). Ciekawe jak mój pracoholizm wytrzyma prawie miesiąc o_0.
Powoli szykuję się do ślubu, nie myślałem że tyle z tym roboty Wszystko trzeba ogarniać rok wcześniej, bo na kilkanaście tygodni przed, nie da się załatwić praktycznie nic. W sumie zastanawiające dlaczego ten rynek nadal nie jest przesycony.
Bym zapomniał, wyznaczyłem sobie challenge, który ma na celu hartowanie mojej psychiki podczas wykonywania powtarzalnych czynności, które na pierwszy rzut oka wydają się być bezcelowe. Do ślubu chce być w stanie zrobić 20 podciągnięć w nachwycie (ciągiem), obecnie jestem w stanie wykonać 5, wijąc się przy tym na drążku jak niejedna na ulicy czerwonych latarni. Ciekawe czy się uda xD
Zasady:
1. Sprzedaję 50% udziałów.
2. Gram niezależnie od ilości sprzedanych udziałów.
3. Wystawiam ofertę z markupem 1,1328125
4. Wpłaty przyjmuję na P*: Banisher666, MB (info na priv) lub do ręki w Deauville.
5. Osoby rezerwujące udziały mają czas na wpłaty do 30.01.13 godziny 23:59
6. Jeżeli z jakichkolwiek przyczyn nie rozegram któregoś z eventów, BI (wraz z MU) z tego turnieju idzie w całości z powrotem do inwestorów.
7. Nie pobieram dodatkowego profitu od wygranych.
Zacząłem od oksymoronu, ale co mogę poradzić, że taki właśnie był 2012 rok. Alternatywny tytuł tego wpisu mógłby brzmieć "Rok pod znakiem przedrostka Naj".
Największa ilość rozegranych rąk, ale i najdłuższy downswing. Największy roczny profit, ale i największy rozjazd pomiędzy ev winnings, a real winings. Największe "sukcesy" turniejowe, ale i największe niedosyty "zasowe". Największa ilość vpp w rok, ale tylko połowa elity. Udział w największym cyklu turniejów live w Europie i Azjii, ale też przegranie wszystkich największych potów live w karierze... Oj działo się.
Jak co roku, pracowałem w sylwestra. Jakoś tak mi zostało od czasów, kiedy na studiach parałem się pracą w gastronomii, że mam zakodowane - "ktoś musi pracować,żeby inni mogli się bawić". Marcie to nie przeszkadza, więc po co marnować potencjalnie bardzo zyskowny wieczór.
Czasem, nawet w tak dobry dzień, nic nie idzie po naszej myśli i dla przykładu -zeszłym roku pomiędzy Sylwestrem a Nowym Rokiem worst day ever. Mój bliski znajomy, który mnie wtedy nad ranem railował powiedział - "Banis, nie chcę Cię martwić, ale jaki nowy rok taki cały rok" - wykrakał mi swinga na ponad 430k rozdań (Ooooo Yeaah - jakby powiedział Olor), podczas którego słowa mojego znajomego nieustannie rozbrzmiewały mi w głowie. Tymczasem w te sylwestra zanotowałem solidny plus z cashy, wejściówkę do EPT Deauville i zająłem 2gie miejsce w wieczornym turobosie, którego ft był pierwszym noworocznym ft naszej strefy czasowej . Następnego dnia rano usłyszałem od Żuberqa - "Wiesz Banisq jaki nowy rok taki cały rok" - co mam Ci Krzysiu powiedzieć – obyś miał rację!
Teraz powinienem się zacząć rozpisywać na temat planów na 2013, ale tego nie zrobię. Mam kilka zawodowych jak i życiowych postanowień, ale nie chcę o nich pisać, aby nie wywierać na sobie zbędnej presji.
To co jednak mogę napisać to to, że cieszę się, że 2012 rok był jaki był. Nauczył mnie pokory, chłodnego spojrzenia na wiele kwestii oraz sprawił, że moje umiejętności pokerowe w ujęciu rocznym, wzrosły nieporównywalnie.
Drugi rok z rzędu udało mi się współorganizować akcję charytatywną. Przeczytałem największą ilość książek od czasów dzieciństwa, w tym kilka książek z "półki wstydu" (pozycje których nie przeczytałem, a uważam, że każdy człowiek powinien je przeczytać). Rozpocząłem pisanie własnego opowiadania (wiele jeszcze nauki przede mną) i realnie zacząłem myśleć o powrocie na studia. Utrzymuję formę fizyczną na poziomie dostatecznie zadowalającym. Jednak to co cieszy mnie najbardziej to to, że rozwinąłem się jako człowiek.
Rok 2012 to też 365 dni przesyconych problemami natury osobistej, z którymi musiałem walczyć cały rok, po to by na 11 dni przed jego końcem podjąć najważniejszą decyzję w moim dotychczasowym życiu - oświadczyć się Marcie - powiedziała Tak.
Do następnego....
PS - proszę o kontakt zwycięzców konkursu charytatywnego!
W kąciku muzycznym dzisiaj pełen wachlarz! xD
Bardzo udana odsłona Łódzkiego rapera o chwytliwym nazwisku - Rutkowski, dobry tekst, bit i teledysk.
Moje przypadkowe odkrycie youtube - obecnie mój faworyt orbitujący wokół muzyki elektronicznej:
A na koniec strasznie pozytywna nutka, zaczerpnięta od mojej koleżanki:
W tym roku udało nam się pomóc nieporównywalnie większej ilości rodzin. Makan organizował 2 paczki, UnderRated 1 paczkę, a Poznańsko - Konińska drużyna 6 paczek . Jak mogliście przeczytać w wątku "Mikołaje TLP" udało nam się zebrać ponad 20 tysięcy złotych, czyli około trzy razy więcej niż rok temu
Rodzina 18to letniej Klaudii:
Klaudia (18l.) mieszka razem z rodzicami, mamą Iwoną (52l.) i tatą Markiem (50l.)Przyczyną trudnej sytuacji rodziny są ciężkie choroby obojga rodziców Klaudii. Pani Iwonka jest 2 lata po mastektomii (pierś usunięta wraz z węzłami chłonnymi), a także, nadal ma nowotwór kości i psychozę reaktywną, wywołaną silnym stresem. Pan Marek stracił wzrok w jednym oku, w drugim powoli traci (jaskra). Oboje ze względu na choroby, 4 lata temu stracili stałe zatrudnienia. Trzyosobowa rodzina mieszka w jednym, maleńkim pokoju w bloku. Klaudia (uczennica technikum) uczy się w łazience by nie przeszkadzać chorym rodzicom. Na przychody rodziny składają się zasiłki jakie rodzina otrzymuje (888 zł), po opłaceniu mieszkania i wykupieniu leków (o ile mogą sobie na to pozwolić) pozostaje im bardzo niewiele (20 zł na osobę). Nie ma szans by kupić żywność. Pytani o najważniejsze potrzeby, nie wiedzieli co powiedzieć. Klaudia cichutko poprosiła o środki czystości, żywność i kuchenkę gazową, tak by mama mogła ugotować obiad, co do tej pory było niemożliwe (popsuta kuchenka, ciepły posiłek dla rodziny to "zupka z papierka" - o ile czajnik się akurat nie zepsuł).
W dniu wyjazdu do Pragi, z samego rana wraz z Mejwonem i Martą, udaliśmy się do Konina, aby obdarować tą rodzinę. Dosłownie kilkaset metrów przed dotarciem do celu, o mały włos uniknęliśmy zmiażdżenia przez autobus. Ostatecznie udało nam się dotrzeć bez uszczerbku na zdrowiu do najgorszej dzielnicy tego miasta, zwanej przez miejscowych China Town.
Klatka schodowa, oraz aparycja "lokalsów" robiących "obczajkę" któż to przyjechał i do kogo, sprawiła, że przenosząc prezenty robiliśmy to z punktu do punktu większą grupą - po prostu ciężko było czuć się bezpiecznie w tym bloku. Dotarliśmy na 9te piętro do malutkiej 15to metrowej, socjalnej kawalerki, czystej i schludnie urządzonej pomimo biedy jaka dotknęła jej rezydentów.
Standardowo występowaliśmy w charakterze wolontariuszy, aby nie wprawiać w zakłopotanie otrzymujących. Cała trójka stała w "salonie" nie wierząc, że znaleźli kogoś kto chciał im pomóc. Kiedy wnieśliśmy kuchenkę gazową Pan Marek, chłop na szkwał, z oczami pełnymi łez próbował się opanować żeby nie zacząć szlochać... Nie mogąc znaleźć odpowiednich słów skomentował tylko, że "Takie rzeczy to przecież tylko w filmach...".
Klaudia po otwarciu paczki dla siebie, przy każdej rzeczy, z uśmiechem szeptała "Wow", po czym płacząc podziękowała wszystkim, by na końcu przytulić się do Pani Andżeliki.
Dla rodziny przygotowaliśmy:
- 12 paczek z żywnością, chemią, środkami czystości, kosmetykami
- 2 paczki z odzieżą (w tym paczka dla Klaudii z przyborami szkolnymi)
- Kuchenkę gazową
- Czajnik Elektryczny
Rodziny z Konina, których przygotowaniem zajęła się Pani Andżelika
Rok temu podczas akcji, poznałem jednego z najlepszych ludzi w swoim życiu, mianowicie Panią Andżelikę. W zeszłym roku była ona koordynatorem SZP na okręg Koniński, na co dzień natomiast jest nieformalnym "przodownikiem" fundacji Otwarcie. Pomimo ciężkiej choroby, Kobieta niesamowitego ducha, przepełniona chęcią czynienia szeroko rozumianego dobra, niosąca ze sobą "niewidzialne pole" pozytywnej energii. Samo obcowanie z Panią Andżeliką sprawia, że wszelkie moje tegoroczne niepowodzenia zawodowe idą w niepamięć. Bo jak można się użalać nad sobą, skoro w tym czasie można zrobić tyle dobrego.
W związku z wyjazdem na festiwal do Pragi, a następnie do Austrii, miałem wątpliwości czy podejmować się udziału w SZP - nie wiedziałem czy podołam czasowo. Pani Andżelika przekonała mnie, że z jej oraz "jej ludzi" pomocą damy radę. Mi pozostawiła tylko kwestie koordynacyjno - logistyczno - finansowe.
Oto rezultaty:
Konrad (18 l.), mieszka wraz z mamą Marią (41 l.) i siostrami: Karoliną (19 l.) i Kasią (17 l.). Przyczyną trudnej sytuacji rodziny była choroba alkoholowa ich ojca. Pani Maria nie mogąc znieść ciągłych awantur, kłótni rozwiodła się 5 lat temu. Od tamtej chwili sytuacja finansowa rodziny bardzo się pogorszyła. Pani Maria zyskała spokój, ale została bez środków do życia. Czteroosobowa rodzina mieszka w małym, starym domu wymagającym kapitalnego remontu. Na przychód rodziny składa się niewielka pensja Pani Marii (900zł), alimenty (750) i zasiłki (221). Po uiszczeniu opłat za mieszkanie na życie pozostaje bardzo niewiele (331 zł na osobę). Trudno za to wyżyć, kupić bilety miesięczne. Przynosi to rodzinie wiele zmartwień. Rodzina najbardziej potrzebuje łóżka dla Konrada, zmuszony jest spać na materacu, na zimnej podłodze ponieważ jego łóżko rozpadło się ze starości. Będą także wdzięczni za żywność i odzież.
Ta rodzina prosiła o nieumieszczanie zdjęć w żadnych środkach masowego przekazu. Postanowiłem uszanować ich wolę. Tak jak wynika z opisu, normalna czteroosobowa rodzina, która po odcięciu się od ojca, tyrana i pijaka popadła w kłopoty finansowe.
Dla tej rodziny przygotowaliśmy:
- 11 paczek z żywnością, chemią, środkami czystości, kosmetykami
- 3 paczki z odzieżą
- łóżko
Pani Anna (28 l.) samotnie wychowuje trójkę dzieci: Julię (6 l.), Nikolę (4 l.) i Dominika (3l.). Przyczyną trudnej sytuacji rodziny jest odejście męża od pani Anny, który był jedynym żywicielem rodziny. Pani Anna od kilku lat szuka pracy. Nawet gdy oferta pracy się znalazła, a Pani Anna deklarowała dyspozycyjność, pracodawcy nie chcieli jej zatrudniać za względu na dzieci. Czteroosobowa rodzina mieszka w wynajmowanym, małym dwupokojowym mieszkaniu. Na przychody rodziny składają się alimenty (1200 zł) oraz zasiłki (307zł). Opłacenie mieszkania i pokrycie opłat takich jak prąd czy woda pochłania dużą część tej kwoty. Na życie niewiele zostaje (250 zł na osobę). Wśród największych potrzeb Pani Anna wymienia żywność, pomoce szkolne oraz odzież dla dzieci.
Zacytuję Panią Andżelikę:
"Rodzina Pani Ani... Panie Dawidzie płakałam (zresztą nie tylko ja) kiedy dzieci rozpakowywały paczki, kiedy mały Dominik tulił dres który dostał, kiedy dziewczynki zobaczyły lalki o których marzyły ... i te ciepłe buty, które po minucie znalazły się na ich nóżkach ... i sama Pani Ania, która stała i nie wierzyła pytając przez łzy czy to sen. Polubiłby Pan te dzieciaki. "
Chyba nic więcej w tej kwestii nie muszę pisać...
Dla tej rodziny przygotowaliśmy 16 paczek z żywnością, chemią, środkami czystości, odzieżą, przyborami szkolnymi oraz malutkimi upominkami (w formie zabawek) dla dzieci.
Karolina (20l.) mieszka ze swoim rodzeństwem, siostrą Joanną (18l.) i bratem Krzysiem (10l.), którego jest prawnym opiekunem. Wraz z nimi mieszka jej partner, Krystian (24l.)
Gdy w lutym tego roku, w związku z chorobą alkoholową, zmarł tata dziewczyn, ich mama również zaczęła pić. Od października 2011r. młodsze rodzeństwo przebywało w pogotowiu opiekuńczym. Od 2 miesięcy - października 2012r. - usamodzielnili się, Karolina wynajęła mieszkanie. Joanna, gdy tylko stała się pełnoletnia 2 miesiące temu, opuściła pogotowie. Karolina podjęła się trudu wychowania młodszego brata i została jego prawnym opiekunem, także po to, by wszyscy mogli być razem. To była bardzo dobra decyzja, ponieważ chłopiec już ponosi koszty dotychczasowych stresów. Krzyś ma zachwiany rozwój psychofizyczny. Pomimo ukończonych parę dni temu 11 lat - wygląda, jakby miał ich najwyżej 6 (122 cm wzrostu, drobna budowa ciała).
Teraz wszyscy mieszkają w wynajmowanym 3 pokojowym mieszkaniu o niskim standardzie z małą ilością mebli. Karolina kontynuuje naukę w technikum dla dorosłych, Joanna uczy się w zawodówce. Karolina wraz z partnerem Krystianem pracują, by utrzymać dom. Mężczyzna musi spłacać alimenty na swoją córkę (420zł), do tego spłaca kredyt, jaki zaciągnął na kupno samochodu, którym oboje z Karoliną dojeżdżają do pracy. Wszyscy utrzymują się z wypłat Karoliny i Krystiana, renty po tacie oraz dodatków z tytułu opieki nad młodszym bratem. Po uiszczeniu comiesięcznych opłat, dochód na osobę wynosi ok 580zł na miesiąc, natomiast od tej sumy odchodzi kwota alimentów i raty kredytu - 820 zł.Najważniejsze potrzeby jakie wymienia rodzeństwo to żywność.
Karolina poprosiła o płaszcz dla siostry oraz garnki, by móc normalnie gotować obiady - obecnie dysponuje 4 tak małymi sztukami, że zupę dla 4 osób na 2 dni gotuje w 2 garnkach.
Na tą rodzinę zdecydowałem się w dniu wyjazdu, pomimo, że nie byłem pewny czy starczy mi środków. Dlaczego? Pewnie z osobistych pobudek, o których pisanie tutaj byłoby nie na miejscu.
W nowym roku zamierzam do nich pojechać porozmawiać z Karoliną. Pewnie zdam relację w kolejnych wpisach na blogu.
Dla tej rodziny przygotowaliśmy podobnie jak dla poprzedniej 16 paczek z żywnością, chemią, środkami czystości, odzieżą, przyborami szkolnymi oraz zestawem garnków.
Kolejną paczkę przygotowała Marta oraz dwójka moich przyjaciół. Cała trójka już w zeszłym roku pomagała nam przy organizacji całej akcji
Pani Elżbieta (37l.) żyje razem z córką Zosią (17l.).
Pani Elżbieta jest samotną matką dwójki dzieci. Sytuacja tragiczna nastała po śmierci męża, z którym się rozwiodła 12 lat temu (był alkoholikiem). Przyczynił się także do tego brak pracy i perspektyw na jakąkolwiek stałą posadę (przez podstawowe wykształcenie). Wtedy też zmuszona została oddać syna pod opiekę swoich rodziców. Wychowuje sama córkę.
Pani Ela od zawsze pracuje dorywczo. Ostatnia praca polegała na roznoszeniu ulotek przez 2 miesiące. W związku z tym, że pracując na umowę zlecenie nie mogła korzystać z pomocy opieki społecznej, znacznie się zadłużyła (za roznoszenie ulotek zarobiła 270 zł/ m-c). W okresie zimowym już tej pracy nie ma. Z córką mieszkają w malutkim, utrzymanym w czystości wynajmowanym mieszkaniu. Oprócz podstawowych sprzętów (1 łóżko, niska ława, fotel) nie ma w nim innych przedmiotów ani elementów dekoracyjnych. Utrzymują się z renty i niewielkich zasiłków (w sumie 790 zł). Nie przeżyłyby bez wsparcia ze strony mamy i siostry Pani Elżbiety. Najczęściej dostają od nich żywność. Pani Elżbiecie zależy na tym by nie mieć wobec nikogo długów a szczególnie jeśli chodzi o mieszkanie. Wszystkie pieniądze jakie ma wydaje na jego opłacenie (755 zł). Na życie pożycza od rodziny. Na życie pozostaje im niecałe 20 zł/ os. Pani Ela stara się o pomoc wszędzie, nie ustając w poszukiwaniu pracy, zamierza także podjąć naukę w liceum zaocznym w celu uzupełnienia wykształcenia. To bardzo dzielna rodzina, wzajemnie się wspierająca. Pani Ela planuje zapisać się do psychologa, nie radzi sobie z wieloletnimi trudami takiego życia.
Obie panie są bardzo skromne. Najbardziej potrzeba im żywności oraz odzieży. Pani Elżbieta wspomniała o pralce, od lat nie posiada tego urządzenia.
Na tą dwójkę zbieraliśmy na ostatnią chwilę. Ze względu na pralkę, paczka dla tej rodziny wychodziła relatywnie drogo w przeliczniku osobowym. Do tego rodzina nie chciała kontaktu z darczyńcami i mediami, z tych powodów byłem przekonany, że nie uda dla nich znaleźć darczyńcy. Uznałem więc, że skoro inni nie podołają w tej kwestii, to my tlpokerzaki damy radę
Dla tej rodziny przygotowaliśmy:
- 11 paczek z żywnością, chemią, środkami czystości, kosmetykami
- prezent dla córki
- prezent dla mamy
- pralkę
Ostatnia rodzina to, już znana wszystkich z zeszłego roku "drużyna piłkarska", jedenastoosobowa rodzina spod Konina.
Poprzednio przygotowaliśmy jej olbrzymią paczkę składającą się z pralki, opału, masy ubrań i żywności. Ktoś mógłby powiedzieć, że powinniśmy pomagać innym, pozwólcie więc, że z góry wyjaśnię naszą decyzję. W przeciągu roku sytuacja tej rodziny, pomimo naszego wsparcia uległa zdecydowanemu pogorszeniu. Pani Edyta (mama) zachorowała na nowotwór spraw kobiecych i z tego co mi wiadomo ma już przerzuty na inne organy. Z niewiadomego powodu MOPR nie umieścił tej rodziny na liście wysyłanej do fundacji Szlachetnej Paczki. Za sprawą naszej interwencji, rodzina ta została wprowadzona do systemu SZP na ostatnią chwilę, niestety w przypadku tak wielkiej rodziny, szansa na znalezienie darczyńcy była zerowa. Wobec takiej sytuacji nie mogłem postąpić inaczej, niż znów wybrać tą rodzinę.
Przy wręczaniu paczki tej rodzinie, stała się rzecz ... hmm niesamowita? Jedno z dzieci - 6 letnia Marysia (ma urodziny w grudniu), kiedy pojawili się wolontariusze SZP, zaczęła krzyczeć z radości, że ona wiedziała, że wierzyła, że "te Pany" (czyli tlpokerzaki) znów się pojawią przed jej urodzinami. W jej oczach mamy status prawdziwych Mikołajów - czy to nie jest większe od jakiegokolwiek słowa "dziękuję"?
Dla rodziny Pani Edytki przygotowaliśmy:
- 24 paczki z żywnością, chemią, środkami czystości, kosmetykami, odzieżą
- węgiel
- łóżko
KONKURS:
Do losowania zgłosiło się 37 osób, bardzo mi jest miło z tego powodu iż tyle z was ma ochote posłuchać co mam do powiedzenia na temat ich gry
Do uzyskania wyniku wykorzystałem generator na stronie www.losowe.pl
Zwycięzcami okazali się:
- Kondrat
- r0ki
Proszę was o PMkę z loginem na Skype, po nowym roku umówimy się na trening
PODSUMOWANIE!!!
- Zebraliśmy ponad 20 000zł
- Wpłat dokonało blisko 100 osób
- Pomogliśmy 43 osobom
- Uwierzono w nas - Mikołajów TL Poker!!!!!!!!!!!!!!!
Za rok planuję poświęcić się całkowicie akcji i nadać jej nowy wymiar, ale o tym napiszę dopiero za jakiś czas.
Dzisiejszego dnia, chwilę po północy, Makan rozpoczął fenomenalną inicjatywę - kolejną akcję charytatywną w wykonaniu tlpoker.pl. W zeszłym roku zebraliśmy 8 000 pln pomagając poprzez Szlachetną Paczkę 19 osobom. Nakręcono o tym nawet krótką, bardzo wzruszającą audycję radiową:
Sam pokusiłem się o napisanie relacji, w komentarzach której wielu z was utwierdziło mnie, że naprawę daliśmy radę - mówiąc "My" mam na myśli całe nasze forum.
Z jednej strony żałuję, że w tym roku to nie ja będę ambasadorem akcji, ale z drugiej strony rozumiem, że nie można sobie uzurpować prawa do tak przyjemnej funkcji Dlatego cieszę się, że w tym roku to właśnie Makan będzie głównym dowodzącym. Jest to osoba o wieloletnim stażu na tym forum (dłuższym ode mnie) i jestem pewien, że poświęci się temu bezwarunkowo, co przyniesie właściwe rezultaty.
Wszystkich was serdecznie zapraszam do wzięcia udziału w tej akcji. Wiem, że kilka osób w zeszłym roku, post factum bardzo żałowało, że mieli początkowo jakieś obiekcje - nie popełnijcie tego błędu ponownie.
!!!! DANE DO ZBIÓRKI: !!!!
mikolajetlp@hmamail.com ( moneybookers PLN)
Riquelme89 (PS $)
!!!! KONKURS !!!!
Ja poza wsparciem finansowym oraz wedle uznania Makana organizacyjnym, chciałbym zaoferować konkurs. Pomiędzy osobami wpłacającymi na paczkę rozlosujemy dwugodzinny coaching ze mną. Trening jest adresowany do graczy cashowych do stawek nl200 włącznie oraz graczy MTT z abi 40$ lub mniejszym. Standardowy koszt takiego coachingu oscyluje w granicach 160$-200$ więc serdecznie zapraszam . Wszystkich darczyńców chętnych do wzięcia udziału w konkursie, proszę o priv o treści - "Chcę uczestniczyć w losowaniu." Jeżeli chętnych będzie ponad 20tu rozlosujemy 2 coachingi po 2h, jeżeli więcej niż 40tu 3 coachingi po 2h
Reasumując - chciałbym was wszystkich jeszcze raz najserdeczniej zaprosić do uczestnictwa w tym jakże pozytywnym przedsięwzięciu!
Cześć, chciałem Wam zaprezentować 1 część relacji z wyjazdu do USA, w pierwszym odcinku garść uwag o Los Angeles i dwóch największych kasynach w regionie - The Bicycle i Commerce, a także ogólnie o świecie
pisze ten wpis, gdyz mam wielka przyjemnosc zaprosic Was HESOP Praga 2012, a w szczegolnosci na event, ktory bede organizowac razem z Bartasem, Arcymistrzem Szachowym - HESOP Chess Cup!
Jak pewnie wiekszosc z Was wie, przed pokerem moja pasja byly szachy i wlasnie dzieki nim poznalem pokera.
Do tej pory odbywaly sie turnieje szachowe, na ktorych imprezami towarzyszacymi byly turnieje pokerowe, ale wlasnie na HESOPie pierwszy raz zadziala to w druga strone!
Przypuszczam, ze wiekszosc z Was moze odbierac szachy jako mega nudny sport, ale zapewniam, ze ten event taki nie bedzie.
Turniej bedzie podzielony na II fazy:
I faza to faza grupowa, gdzie kazdy gra z kazdym. Lista startowa bedzie podzielona na grupy w taki sposob, by kazdy uczestnik mogl zagrac z conajmniej Mistrzem Miedzynarodowym, aczkolwiek naszym celem bedzie, aby w kazdej grupie byl chociazby jeden Arcymistrz (najwyzszy tytul szachowy).
II faza bedzie tzw pucharowka, do ktorej awansuja najlepsze 2 osoby z kazdej grupy. Partie o 1 i 3 miejsce beda rozegrane z ciekawa przeszkoda - zegar szachowy bedzie oddalony 5m od stolika.
Zeby jednak turniej nie byl taki "zwyczajny" i "nudny" wprowadzilismy do regulaminu kilka niespotykanych dotad punktow:
3. każdy zawodnik, który wygra swoją partię, jest zobowiązany do wypicia z pozostałymi zwycięzcami "kolejki" 25ml wódki, Cytrynówki, Becherovki lub Fernetu w ramach toastu. Zabronione jest rozpoczęcie kolejnej partii bez wypicia toastu. Zapijanie jest całkowicie dozwolone i wskazane.
4. w finale fazy pucharowej oraz meczu o 3 miejsce, zegar będzie znajdował się na stoliku oddalonym o 5 metrów od szachownicy. Wykonanie ruchu jest dozwolone po przełączeniu zegara przez przeciwnika zgodnie z przepisami Fide.
Godzina 13:31, zacząłem grać cztery godziny temu, by dokładnie po dwustu czterdziestu minutach odnotować najgorszy bilans sesji w karierze. Piszę ten wpis dla siebie tylko i wyłącznie, aby opisać mój obecny stan emocjonalny.
Może z tego wyjść ciekawy wpis.
Cały ten rok z pkt widzenia ekspansji stawek jest dla mnie straszny. Zagrałem ponad milion rozdań online i kilkaset godzin gier live. Dużą częścią tego były gry highstakes czy to online czy live. Ciągle jednak odczuwam, że czegoś mi brakuje, jakiegoś pierwiastka, który jest kluczem do tego aby atakować szczyt.
W Barcelonie wracając po wielogodzinnych sesjach live, rozmawiając z Zapolkiem utwierdziłem się w przekonaniu, że widzę więcej niż przeciętny gracz. Wiem brzmi to narcystycznie, łechtam sobie ego, ale tak poprostu jest. Dostrzegam korelacje pomiędzy tellsami, timingiem oraz mimiką twarzy lepiej niż jakikolwiek inny znany mi gracz live. Dlaczego więc nie mogę zadomowić się w tych cholernych grach high stakes live!!??!?
Kluczem jest moje nastawienie.
Jeżeli którekolwiek z was poprosiłoby mnie, abym uplasował się na wybranym miejscu listy wszystkich graczy cash thnl w Polsce, wybrałbym jedno z końcowych miejsc piewszej piędziesiątki. Sparafrazuję teraz odpowiedz Zapolka - Skoro Ja Cię uważam za Top 10 to dlaczego sam w siebie nie wierzysz i deprecjonujesz tak swoje umiejętności? Jak chcesz grać przeciwko czterdziestu kilku nad Tobą, kiedy siadając przy stole, uważasz że jesteś od nich gorszy?
No właśnie jak?
Kiedy rozpoczynałem przygodę z kartami, miałem bardzo wybujałe ego. "Kraszowałem" lokalne małe ligi i niskie cashe live - będąc nieporównywalnie gorszym graczem niż jestem obecnie, ceniłem swoją wiedzę i umiejętności po stokroć bardziej niż teraz. Uważałem, że nie ma stolika w Poznaniu przy którym nie byłbym najlepszym graczem. Dlaczego nie jest tak teraz? Na siłę tłumię w sobie ego, żeby przypadkiem nie zostać odebranym jako egocentryk, ale na dłuższą metę po co?
Muszę nauczyć się to balansować. Pewność siebie, egocentryzm, arogancja, dozowane we właściwym miejscu i czasie są kluczem do sukcesu. Muszę być pewny tego, że brakuje mi dosłownie kilka centymetrów żeby być top top - bo przecież to jest dla mnie cel nadrzędny, cel sam w sobie - nie pieniądze, nie chwała, nie kobiety, nie samochody - tylko fakt aby za kilka lat być w czymś w ścisłej czołówce na świecie - tym czymś są gry stolikowe.
Jeżeli chodzi o grę online sprawa jest trochę bardziej skomplikowana. Jestem mass grinderem, gram niebotyczną ilość stolików. Na chwilę obecną zdarza mi się grać kombinację 4x zoom plus 12 zwykłych stołów, czasem dokładam do tego turnieje turbo. Uwielbiam taki sick multitabling, podejmowanie decyzji w ułamku sekundy. Momentami zapominam jednak o tym że kryzys w branży wywołał straszne podwyższenie globalnego poziomu, czego rezultatem jest drastyczny spadek mojego edga i winratu. Mniejszy winrate determinuje zwiększoną wariancję, a co za tym idzie - olbrzymie swingi.
Nie wolno mi się koncentrować na porażkach. Muszę ciągle przypominać sobie o tym ile dała mi ta gra.
Moje życie nie było usłane płatkami róż, wiele razy traciłem wiarę i byłem przesiąknięty żalem wobec losu, iż tak a nie inaczej pokierował on moim życiem. Wtedy jednak pojawiły się karty, coś w czym z biegiem godzin, dni, miesięcy stawałem się coraz lepszy. Cegła po cegle odbudowywałem poczucie własnej wartości, a moje niespełnione ambicje związane z przeszłością poszły w niepamięć. No bo i jak można je ciągle uwypuklać będąc w czymś jednym z najlepszych graczy w Polsce?
Do następnego...
Na zakończenie dwa całkowicie odmienne utwory, które wzbudzają we mnie pozytywne emocje
Heja
Mam dla was przyjemną ofertę live zasysaczy.
Paczka składa się z 23 turniejów. Turnieje na żywo mają to do siebie, że są mega łatwe. Zwłaszcza jeżeli rozgrywane są w Hiszpanii czy we Włoszech.
Istnieje możliwość, że kilku turniejów nie zagram w związku z prawdopodobnymi runami w innych turniejach tego samego dnia
Wyniki z większości (jak nie z wszystkich) eventów można będzie sprawdzić na hendonmobie.
Zasady:
1. Sprzedaję 65% udziałów.
2. Gram gdy sprzedam całość
3. Wystawiam ofertę z markupem 1,1
4. Pobieram 20% od ewentualnego profitu, a jezeli profit przekroczy €30.000 pobieram dodatkowe 10%.
4. Wplaty przyjmuję na P*: CuAt69UsdSng, Neteller, MB - (na priv).
5. Po wpłacie proszę o info w temacie, żebym nikogo nie ominął.
6. Wyniki z każdego dnia będę podawał tutaj i rozliczamy sie na końcu również tutaj.
7. Jeżeli z jakichkolwiek przyczyn nie rozegram któregoś z eventów, BI z tego turnieju idzie w całości spowrotem do inwestorów.
8. Trzy z wystawionych turniejów są turniejami Bounty. Koszt i wygrane bounty nie wliczają się do stejka.
9. Oferta kończy się wraz z dniem 21 Lipca.
Nie dodawałem wpisu już bardzo długi czas. Teraz czuję, że znów potrzebuję wylać na forum to co siedzi mi w głowie. Czy będę opowiadał co tam u mnie słychać - raczej nie. Skupię się stricte na tym co w tym momencie czuję.
Czuję się szczęśliwszy niż kiedykolwiek wcześniej w życiu. Od ponad pięciu lat mam cudowną kobietę, która wpiera mnie na każdej płaszczyźnie mojego życia, niezależnie od "bieżącej koniunktury". Mam co jeść, dach nad głową, stać mnie na większość zachcianek konsumenckich, a oszczędności sprawiają, że nie patrzę ze zgrozą na najbliższą przyszłość. Mój chrześniak wyrasta na szczęśliwego i zdrowego brzdąca, będąc powodem do dumy dla mnie i mojej siostry. Pomimo tego, że prawie pięć lat temu rozjechaliśmy się po całej Polsce, licealne przyjaźnie przetrwały próbę czasu sprawiając, że znów mogę czuć się tak jakbym miał rodzinę, a na to wszystko zapracowałem w nieco ponad 2 000 dni.
Jakiś czas temu rozmawiając z prawnikiem, zapytany przez mecenasa - "Dlaczego taki chłopak jak ty, z potencjałem, pracowity musi parać się tak niewdzięczną dziedziną?" odpowiedziałem - "Ta dziedzina jest drugą najlepszą rzeczą jaka mnie w życiu spotkała".
Z uśmiechem na twarzy odpowiedział "Boję się w takim razie zapytać o najlepszą rzecz jaka w życiu Cię spotkała". Uścisnął mi jednak dłoń, życząc powodzenia i pomimo, że rozmawialiśmy blisko dwie godziny nie wziął ode mnie ani złotówki.
Zeszły rok był przełomowy jeżeli chodzi o moje umiejętności. Podróżując, poznawałem masę wartościowych osób, od których wiele się nauczyłem. Tutaj chciałbym podziękować: Napalmowi za wykrzesanie w Alicante tyle pozytywnej energii we mnie pomimo, że sam był na downswingu, który by zniszczył większość z nas. Alchemikowi, Zuberowi, Kargulowi i Mario (Poznańskiemu), za to, że nawet parszywa Ostrava przy tak doborowych towarzyszach jest niesamowitym balsamem dla strudzonego mindsetu. Zdunkowi, który pomimo swojego lenistwa i nieuporządkowania, nieświadomie nauczył mnie niesamowitej etyki pracy. Ciejasowi za to, że potrafi na Hesopie na 1lvl zrzucić AK na mnie pre, a jak trzeba to po estrellasiku flaszeczke na strudzone serce zrobi . Efowi, który pokazał mi w Wiedniu czy to na Maderze, że można, tylko trzeba "zapie@#$". Uczniakowi i KMPK za ich "nadrzędny przekaz" i nieustanną kooperację . Zapolowi, który czterodniową kuracją w Rio de Świebodzinerio sprawił, że zagranie 500k rak w 14 tygodni było banałem. Soprano, który w razie potrzeby jest chętny dofinansować mojego rolla jakimś zakładem (hrhrhrhr) oraz za te wszystkie rozmowy o życiu, pracy czy po prostu śmieszne momenty Tym wszystkim wam co mnie wspierali w poprzednich wpisach, którzy przybyli na zloty, które zorganizowałem z waszą pomocą oraz za to, że umożliwiliście mi zorganizowanie akcji charytatywnej, która była dla mnie jednym z radośniejszych momentów życia. Na koniec chcę podziękować Królewiczowi, od którego nauczyłem się najwięcej i choć nigdy tak nie powiedział ze spokojem ducha może mnie nazywać swoim uczniem.
Nie żegnam się z wami bo to tak naprawdę początek drogi...
W 21sze urodziny, kiedy zacząłem się udzielać na TLP, grałem nl25fr na FTP. Od tamtego czasu zdobywałem kolejne limity, pokonując je wszystkie, łącznie z nl400. Doszedłem do poziomu, w którym uznałem, że mogę zacząć przekazywać wiedzę i na tym forum jest dwóch moich uczniów, którzy z zadowalającymi wynikami pokonują nl50, a myślę, że lada dzień będzie to nl100. Niestety na mid/high stakesach gry fr się kończą, dlatego czas na sh. Poprzeczka przez Tomsona i Gomora jest podniesiona bardzo wysoko, ale z indentycznej perspektywy patrzyłem na osiągnięcia Królewicza czy Thenaturata kiedy zaczynałem grać fr. Mam nadzieję, że za kolejne dwa lata będę mógł napisać podobnie.
Poprzez tysiące porażek poniesionych w pokerze, nauczyłem się akceptować otaczającą mnie rzeczywistość.
Tymi słowami zakończę ten wpis.
PS
A żeby nie było zbyt poważnie, moje lekarstwo na tilt i złe samopoczucie:
rok temu wrocilem do pisania bloga, ale glownie ze wzgledu na ustawe checi jakos odeszly. 2011 za mna, wiec w sumie mozna sie przypomniec, podsumowac, pobragowac etc.
Nakreslilem sobie nastepujace zalozenia:
- gram 10 miesiecy (2 miesiace w roku wypadna na bank),
- w kazdym z 10 miesiecy chce grac srednio 300 turniejow,
- danego dnia rozgrywam zazwyczaj 15-17 turkow.
W kazdym miesiacu wychodzi 20 dni gry, 10 dni wolnego, takze w roku wychodzi 200 dni z
pokerem, 165 dni free. Wyglada realnie i jest zdecydowanie wykonalne. W tym roku rozegralem prawie 2000 turkow opieprzajac sie niemilosiernie, zatem 3000 to nie jest
jakas przerazajaca liczba.
Ilosciowo plan wykonany w 100%. Dodajac do tego roczne ROI na poziomie 40% jestem naprawde content.
Ostatnie 3200 turkow to 2011 i poczatek 2012. 9 miesiecy na i brak wiekszych swingow dalo komfort psychiczny przez caly rok, dokladnie za to lubie ongame. Nie ciagnelo mnie do grania niczego wiekszego, po prostu spokojnie sobie grindowalem. Dokladnie taki sam plan w tym roku - szczegolnie licze na pierwsze 5 miesiecy, ktore w miare ustawia caly rok i mam nadzieje, ze od Euro2012 bede mogl juz wyluzowac.
Euro2012
Wracajac do Euro, jedno wielkie Ufff. Po tym jak nie udalo sie wylosowac nic na okolo 20 kontach stracilem nadzieje na to, ze zobacze cos konkretniejszego. Na szczescie dzieki info od Soprano na tlpoker i paru kumplom mam bilety na mecz otwarcia, PL-Czechy, 1/4 w Wawie, 1/4 w Gdansku i Wlochy - Hiszpania. Do pelni szczescia zabraklo 1/2 w Warszawie.Juz nie moge doczekac sie imprezy. 4 lata temu z kumplem siedzielismy ponad 2tygodnie w Austrii kibicujac naszym, imprezujac i ogladajac mecze w fanzone. Klimat takiej imprezy w Polsce? Az nie chce mi sie uwierzyc Pamietam jak Platini pokazal kartke z Polska w 2007 roku, bylem wtedy na erasmusie we Wloszech i ogladalem transmisje razem z moimi wloskimi kumplami. Ich miny i moja radosc - jakbysmy wygrali mega wazny mecz juz na samym Euro. Co do samej kadry - olac Zagraja jak zagraja, wygraja, przegraja, nevermind. Przyzwyczailem sie.
Mozna przed/po ktoryms meczu w Wawce zrobic spotkanie TLPokerowe, bo sporo od nas osob sie wybiera.
2011 wyjazdowo
Na poczatku roku wydawalo sie, ze bedzie to raczej klapa pod wzgledem wyjazdowym. Jednak nic bardziej mylnego. Troche sie dzialo, trudno bedzie to powtorzyc w biezacym roku, ale poniewaz wiekszosc wyjazdow wyszla na sporym spontanie to trudno powiedziec, co przyniesie ten rok.Zaczelo sie od wypadu do Nottingham, niestety nic wiekszego nie udalo sie ugrac, wyjazd glownie pokerowy ale bez wiekszej historii, choc main event skonczylem nawet w kasie kolo 90 miejsca.
Potem przyszedl czerwiec i prawie zgrany wyjazd do Zlotych Piaskow na pokera, jednak ekipa w ostatniej chwili sie posypala. Troszke rozczarowany przypomnialem sobie o watku http://www.tlpoker.pl/forum-pokerowe/15306/VEGAS_DOM_NA_MIESIAC.html.
14 sprawdzilem, czy sa jakies znosne loty - okazalo sie, ze byly, tydzien potem siedzialem w Vegas, gdzie poznalem na zywo Barrego, Ciejasa, Wanpiego i Cichego. Trafila sie naprawde zajebista ekipa. Z wielkich planow zagrania 2 eventow WSOPa i parunastu turkow w Ceasarsie i Venetianie z przyczyn ode mnie zaleznych skonczylo sie na bodajze 5 total Oczywiscie bez historii Za to zobaczylem sporo fajnych show, w tym oczywiscie najlepsze z nich to UFC 132 i Drew Carey's Improv-A-Ganza - polecam sprawdzic na YouTube.
Po 2 tygodniach w Vegas wolfpack w skladzie ja, Ciejas i Barry ruszyl na podboj LA.
Niestety takie wyjazdy uzalezniaja, takze po Euro trzeba bedzie to powtorzyc...
Dalsza czesc lata to dalsza czesc wypadow. Najpierw wypad na tour de Scotland ze znajomymi, z planem unikania miast. Zalezalo nam glownie na polnocy wyspy i widoczkach:
Bylo tez Loch Ness po drodze, ale jakos mnie nie porwalo.
Kolejny wyjazd, tym razem kibicowski, wypadl w sierpniu. Pojechalismy wspierac ekipe polskich softballistek w Mistrzostwach Europy. Bylismy jedynymi 3 kibicami Polski, ktorzy widzieli wszystkie mecze naszych dziewczyn!
Po Wlochach padla opcja wypadu na Filipiny. Poniewaz dzialam impulsywnie, przyjalem te propozycje od razu. 16 dni na paru wyspach, ogolny zarys planu, wykupiony pierwszy nocleg w Manili, a reszta to juz improwizacja Autobus, samolot, prom, jeepney, motocykl. Polnoc, centrum, poludnie.
Na koniec jeszcze krotki wypad czysto pokerowy do Pragi, gdzie przyjechala silna polska ekipa.
Podsumowujac 2011 byl mocno intensywny, plus byl to pierwszy rok, gdy w koncu mieszkalem na swoich smieciach. Niezaleznosc to jednak fajna sprawa, a komfort gry, gdy wiesz, ze mozesz sie odciac od wszystkiego naprawde trudno przecenic.
2012 zaczyna sie obiecujaco, bo juz 18. pierwsza eskapada, ponownie do Pragi!